Charing Cross

 Nigdy nie ukrywałam,  jak lubię film 84 Charing Cross Road, pisałam już wcześniej o tym, że - wobec braku polskiego tłumaczenia - przedarłam się przez oryginalną wersję książki Helene Hanff.

Sama fraza "Charing Cross" sprawia, że się uśmiecham.

Tak, jak kilka minut temu, gdy we właśnie czytanej książce Sary Nishy Adams Klub czytelniczy dla samotnych serc zobaczyłam te dwa słowa.

Właściwy fragment jest długi, wyjęłam z niego tylko to, co dotyczy tej drogiej mi księgarni, nie naruszając jednak ciągłości narracyjnej książki, żeby nie zepsuć przyjemności jej czytania.


"- Dokąd idziemy, dziadku? - zapytała Prija, trzymając go mocno za rękę, gdy przedzierali się ulicami Charing Cross. [...]

Teraz oboje zatrzymali się zaraz po wejściu do księgarni. Już sama wystawa przykuła ich wzrok: na tle morza z pomarańczowym słońcem zachodzącym na horyzoncie piętrzyły się książki wszelkich rozmiarów i kolorów. Fale, błękit morza - wszystko to przypominało Mukeszowi o Pi, jego oceanie, łodzi ratunkowej i tygrysie. 

- Łał! - sapnęła Prija, ale szybko otrząsnęła się z oszołomienia.

Mukesz poszedł w jej ślady. Naoglądał się dotąd książek, lecz biblioteka w porównaniu z tym to był mały pikuś. Tu regały ciągnęły się w nieskończoność. Egzemplarze leżały dosłownie wszędzie: na półkach, na stołach, na podłodze... i w każdej konfiguracji: w rzędach, stosach i piramidach. Otaczały go ze wszystkich stron, jakby uniesione w powietrze za sprawą magii."


Sara Nisha Adams: Klub czytelniczy dla samotnych serc. Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2023, s. 225 i 226; przekład Urszuli Gardner

Screen pochodzi ze strony: The Telegraph





















Komentarze