O gdybym kiedy dożył tej pociechy,
Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy,
Żeby wieśniaczki, kręcąc kołowrotki,
Gdy odśpiewają ulubione zwrotki
O tej dziewczynie, co tak grać lubiła,
Że przy skrzypeczkach gąski pogubiła,
O tej sierocie, co piękna jak zorze
Zaganiać gąski szła w wieczornej porze,
Gdyby też wzięły na koniec do ręki
Te księgi, proste jako ich piosenki!
A przy stoliku drzemiący pan włodarz
Albo ekonom, lub nawet gospodarz,
Nie bronił czytać i sam słuchać raczył,
I młodszym rzeczy trudniejsze tłumaczył,
Chwalił piękności, a błędom wybaczył.
Tak za dni moich, przy wiejskiej zabawie,
Czytano nieraz pod lipą na trawie
Pieśń o Justynie, powieść o Wiesławie.
I zazdrościła młodzież wieszczów sławie,
Która tam dotąd brzmi w lasach i w polu,
I którym droższy niż laur Kapitolu
Wianek rękami wieśniaczki osnuty
Z modrych bławatków i zielonej ruty.
Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz, fragment Epilogu. Wydawnictwo "Alfa", Warszawa 1988, s. 385-386; ilustracje Jana Marcina Szancera
Zbłądziły, tylko tak jak zawsze z lekturami, nie każd/każda y nauczyciel/ka potrafi się z nimi obchodzić..
OdpowiedzUsuńNiestety... Na szczęście bywają wyjątki. A zdarza się i tak, że ktoś sam "dorasta" do lektur i czyta je z przyjemnością wiele lat po maturze. :-)
UsuńOczywiście, nie przeczę, nie sądzisz,że lektury też się zdezaktualizują, taki np Sienkiewicz i (W pustyni i w puszczy)?
UsuńOczywiście, lektury się dezaktualizują. To sprawa subiektywna. Nie wiem, czy dla mnie akurat Sienkiewicz, ale sporo innych natychmiast przychodzi mi na myśl. Nie zmienia to jednak mojego zdania, że nie każda lektura to gniot, nie każda też - arcydzieło. Warto (po latach, które upłynęły od lekcji polskiego w szkole) samemu się przekonać, do której grupy zaliczyło by się poszczególne tytuły. Problem jednak jest zawsze jeden - czas...
UsuńCzas się znajdzie jeśli się bardzo chce, to tak jak z wizytą u dentysty... Zależy jak bardzo boli ząb... No powiedz proszę, że w Pustyni i... się nie zdezaktualizowało, ze słownictwem, z wizją Piętaszka...Naprawdę nie Twoim zdaniem? Co do reszty, się zgadzam.
UsuńPozwól, że nie zgodzę się z Tobą w kwestii czasu i dentysty, wizyta u dentysty to godzina lub dwie (wliczając w to rezerwację terminu, dojazd i czas spędzony na fotelu), nie jest to więc sprawa czasu, tylko dbałości o siebie. :-)
UsuńA czas na czytanie, oczywiście - jak się chce, to się go znajdzie i znajdujemy go i my. Ale na pewno nie mamy czasu na przeczytanie wszystkich książek tego świata (abstrahując od tego, czy naprawdę WSZYSTKIE są tego warte), ani nawet wszystkich, które byśmy chcieli. Zawsze jest to więc sprawa wyboru - czy ten wygospodarowany czas na czytanie poświęcić na powroty do książek już kiedyś czytanych (na przykład lektur szkolnych), czy też książkom nowym (nie tylko nowościom, także tym, których dotychczas nie czytaliśmy, a z jakiegoś powodu byśmy chcieli). Dlatego napisałam poprzednio, rzeczywiście bardzo skrótowo, że to problem czasu. :-)
Oczywiście możesz niezgodzić się ze mną jeśli to dotyczy meritum i jest uargumetowane, to nawet chętnie i przeczytam, i przemyślę. :)
UsuńCo do postrzegania/kategoryzacji książek pełna zgoda. Co do dentysty i czytania, mam pytanie. Czy zatem i dentysta i czytanie, albo inaczej, czy czytanie nie jest dbałością o siebie?
To zależy, CO się czyta. :-) Jeżeli ktoś czyta same bzdury, to jest to działanie na swoją szkodę, a nie przejaw dbałości o siebie. :-)
Usuń