Drogi Panie Eustachy!
[...]
Ale, ale: byłabym zapomniała! od niejakiego czasu nęka mnie myśl, że nasz księgozbiór rodzinny w opłakanym znajduje się stanie - szafy biblioteczne korniki jedzą, w papierach myszy, których wiesz chyba jak się lękam, nie wspominając już o zbiorach, które w skrzyniach na strychu niszczeją! Trzeba by to wszystko do ładu doprowadzić, w nowo zamówionych szafach poukładać, co śmiecie to wyrzucić, i spisać katalog. Rogi z gabinetu śp. męża mego ze ścian pozdejmować proszę i szafy aż po sufit zainstalować. Wiem, że pracy to dużo, toteż wcale nie żądam, abyś Pan osobiście się nią trudził. O nic nie proszę, jak o dopilnowanie stolarzy i wynajęcie piśmiennego chłopa do sporządzenia spisu książek. Pan by tylko wieczorami przy nich posiedział, żeby niczego nie rozkradziono i według planu zbiory poukładano. Cieszyłabym się niezmiernie, gdybym ze swoim powrotem wszystko gotowe zastała!
Tymczasem serdeczne ślę pozdrowienia -
Heloiza hr. Lanckorońska"
[z listu Wisławy Szymborskiej do Kornela Filipowicza, wysłanego w 1968 roku z Zakopanego, gdzie Szymborska przebywała w sanatorium od 24 lipca 1968 do końca marca 1969 (ostatni list z Zakopanego był datowany na 27 marca)]
Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz: Najlepiej z życiu ma Twój kot. Listy. Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, s. 68
Zdjęcie pp. Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza pochodzi ze strony wyborcza.pl
Komentarze
Prześlij komentarz