Jarosław Iwaszkiewicz: "Gawęda o książkach i czytelnikach" (3)

Okładka
"Ale przede wszystkim trzeba było jeszcze te książki oprawić. Zajmował się ta sprawa introligator z pobliskiego Daszowa, o którym już gdzieś pisałem. Odznaczał się on tym, że był zezowaty i nosił nieprawdopodobne nazwisko Przijańciel, które zwłaszcza w pisowni rosyjskiej wyglądało niesamowicie. [...]
Pamiętam - to wspomnienie także wywołują owe tomy z napisem "z ksiąg Bolesława Iwaszkiewicza" - jak biedny Przijańciel przywiózł czy przyniósł na własnych ramionach wspaniale oprawne, grube tomy "Tygodnika Ilustrowanego", na których z dumą pokazywał napis wielkimi literami starannie wykonany: "Tugodnik Ilustrowany". I dumny rzemieślnik musiał znieść ostre wymówki mojego ojca. Tomy jednak z tym zniekształconym napisem pozostały w bibliotece. Niestety nie dochowały się one do moich dni.
Z tych książek czytywało się wieczorami głośno najrozmaitsze powieści, z nich szły do dziecka pierwsze wrażenia literackie. I może już wtedy pod wpływem lektury rodziły się niektóre pisarskie pomysły.
Nie jestem kolekcjonerem, ale te tomy zawsze mnie wzruszają, ilekroć biorę je do ręki: są to te same egzemplarze, które przedtem jako dziecko wyciągałem z szafy i które czytałem nie bardzo rozumiejąc, o co w nich chodzi, a których ślad tak głęboko zapadł w moją umysłowość, że do dziś dnia odnajduję wyrazy i wiersze wtedy odczytywane nawet w ostatnich moich utworach. Takie ziarno, zapadłe w serce we wczesnym dzieciństwie, kształtuje upodobania na całe życie."

Jarosław Iwaszkiewicz: "Gawęda o książkach i czytelnikach". Czytelnik, Warszawa 1959, s. 21-22

Komentarze