Joanne K. Rowling: "Harry Potter i kamień filozoficzny"

Okładka

"Od czasu, gdy Hagridowi wyrwało się to nazwisko, rzeczywiście przetrząsali książki w poszukiwaniu jakichś informacji o Flamelu, bo — jak dotąd — był to jedyny sposób, by dowiedzieć się, co chciał wykraść Snape. Kłopot polegał na tym, że nie mieli pojęcia, od czego zacząć, bo nie wiedzieli, co takiego mógł zrobić ten Flamel, by znaleźć się w jakiejś książce. Nie było go w Wielkich czarodziejach dwudziestego wieku ani w Wybitnych postaciach świata magii naszych czasów; nie było go też w Najważniejszych współczesnych odkryciach magicznych i w Najnowszych osiągnięciach czarodziejstwa.
A biblioteka była ogromna: dziesiątki tysięcy ksiąg, setki półek, tysiące rzędów.
Hermiona sporządziła sobie listę tematów i tytułów, które postanowiła sprawdzić, natomiast Ron chodził wzdłuż półek i wyciągał woluminy na chybił trafił.
Harry powędrował ku działowi Ksiąg Zakazanych. Niestety, żeby korzystać ze zgromadzonych tu dzieł, trzeba było mieć specjalne pozwolenie na piśmie od któregoś z nauczycieli, a doskonale wiedział, że żaden mu go nie da. Były tam księgi zawierające tajemnice czarnej magii, której w Hogwarcie nigdy się nie nauczało, a dostęp do nich mieli wyłącznie studenci starszych lat, uczący się zaawansowanej obrony przeciw czarnoksięstwu.
— Czego szukasz, chłopcze?
— Niczego.
Pani Pince, bibliotekarka, machnęła mu przed nosem miotełką z piór.
— Więc lepiej stąd zmykaj. Wynoś się! Już!
Żałując, że nie przyszedł mu do głowy jakiś pomysł, Harry opuścił bibliotekę."
[s. 206-207]

"Harry nic nie odpowiedział i ruszył cicho korytarzem. Dokąd iść? Zatrzymał się i nagle serce zabiło mu mocno. Ależ tak! Do biblioteki, do działu Ksiąg Zakazanych. Będzie mógł szperać tam do woli, czytać co zechce i zostać tak długo, aż znajdzie coś o Flamelu. Otulił się szczelnie peleryną i zdecydowanym krokiem wszedł do biblioteki.
W bibliotece było ciemno i niesamowicie. Zapalił lampę, żeby widzieć drogę wzdłuż rzędów książek. Lampa wyglądała, jakby sama płynęła w powietrzu. Czuł, że ją trzyma, ale mimo to na ten widok dreszcze przebiegały mu po plecach.

Harry w Dziale Ksiąg Zakazanych (kadr z filmu)

Dział Ksiąg Zakazanych mieścił się w samym końcu sali. Harry przeszedł ostrożnie ponad sznurem oddzielającym ten dział od reszty biblioteki i uniósł lampę, by widzieć tytuły książek.
Niewiele mu mówiły. Złuszczone, wyblakłe złote litery składały się na słowa w nieznanych mu językach. Niektóre księgi w ogóle nie miały tytułów na grzbiecie. Na jednej była ciemna plama, która wyglądała jak dawno zaschła krew. Poczuł mrowienie w karku. Może to sobie wyobraził, a może nie, ale miał wrażenie, że książki szepcą coś cicho, jakby wiedziały, że ogląda je ktoś, kto nie powinien tu być.
Trzeba od czegoś zacząć. Postawił ostrożnie lampę na podłodze i zaczął przeglądać najniższy rząd w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jego uwagę zwrócił wielki, czarno-srebrny wolumin. Wyciągnął go z trudem, bo okazał się bardzo ciężki, wsparł na uniesionym kolanie i otworzył.
Ciszę przerwał przeszywający, mrożący krew w żyłach wrzask. Harry zatrząsnął książkę, ale wrzask trwał i trwał — wysoki, nieprzerwany, dźgający w uszy ton. Przerażony, cofnął się i przewrócił lampę, która natychmiast zgasła. Usłyszał kroki na korytarzu. Wepchnął księgę na swoje miejsce i pobiegł ku wyjściu."
[s. 214-215]

Joanne K. Rowling: "Harry Potter i kamień filozoficzny". Media Rodzina, Poznań 2000, tłum. Andrzej Polkowski

Komentarze