Stefania Grodzieńska

Dzisiaj, 28 kwietnia 2014, mijają 4 lata od śmierci Stefanii Grodzieńskiej

Stefania Grodzieńska  (2 września 1914 - 28 kwietnia 2010)
Oto jak wspomina Ją Anna Retmaniak, dziennikarka Polskiego Radia, autorka bardzo wielu reportaży oraz cykli radiowych: "Konfrontacje", "Zderzenia", "Scena i Ekran", "Spoza widowni", a przede wszystkim "Portret słowem malowany":

Niezwykłą rolę w moim życiu odegrała znajomość ze Stefanią Grodzieńską. Zobaczyłam ją w Teatrze Syrena, już jako wielką artystkę, opowiadającą niezwykle dowcipne, często złośliwe historyjki. Przedtem wysłuchiwałam z wielką przyjemnością jej satyrycznych tekstów w "Podwieczorku przy mikrofonie". Kiedy zajęłam się teatrem zawodowo, poznałam ją osobiście. I polubiłam za serce, gorące i otwarte, nie tylko jako artystki, ale i jako człowieka.
Okładka
Wiele z tych naszych spotkań u niej na Słonecznej skorzystałam. Pani Stefania nauczyła mnie sztuki rozmowy - umiejętności otwarcia się, bez minoderii, pochlebstwa, a przede wszystkim bez pokory. Opowiadała mi dużo o swoim życiu, również tym trudnym, podczas okupacji i choroby męża Jerzego Jurandota, który był jej dyrektorem w Syrenie, gdzie jeszcze pracowała jako "piplaja" (tak nazywano przed wojną młode tancerki). Kochała tego człowieka ponad życie. A ponieważ ja znałam pana Jerzego i bardzo się lubiliśmy, rozmowa o nim była tym milsza. Nagrałam z panią Stefanią wiele rozmów. Zawsze czekała na mnie w ogródku, a później prowadziła na pięterko, do pokoju, którego ściany i półki ozdabiały fotografie jej męża. Na stoliku stały obowiązkowo kieliszeczki na dobrą nalewkę... Kiedy Stefania Grodzieńska odeszła od nas na zawsze, czułam się tak, jakbym straciła kogoś bardzo bliskiego. Cieszę się, że zostawiła mi kilka swoich książek.Są bezcennym źródłem wiedzy o przedwojennej warszawskiej scenie kabaretowej i ludziach, któych poznała, choćby Jarosy.

Z ogromnym wzruszeniem obejrzałam przed rokiem spektakl w Teatrze Ateneum poświęcony pani Stefanii, zatytułowany Sceny niemalże małżeńskie

Stworzyła go i zagrała główną bohaterkę Grażyna Barszczewska. W roli pana Jerzego wystąpił świetny Grzegorz Damięcki. Reżyserował Andrzej Poniedzielski. Spektakl nadal pokazywany jest w Ateneum i mam nadzieję, że pozostanie w repertuarze na długo.

Sceny niemalże małżeńskie
Poza autentycznymi rozmowami żony z mężem zawiera piękne i dowcipne piosenki Jerzego Jurandota oraz urocze i równie dowcipne monologi pani Stefanii. Piszę o niej "pani", choć przeszłyśmy na ty. Z jej inicjatywy.

- Aniu, znamy się tyle lat - zaproponowała kiedyś... Zrobiłaś o mnie tyle audycji, proszę, mówmy sobie po imieniu.

No i przypieczętowałyśmy to naleweczką. Podobnie uczciliśmy tez osiemdziesięciolecie jubilatki w I Programie Polskiego Radia, dla którego z Arturem Andrusem z Programu III nagrałam długą, przeszło godzinną audycję o jej i pana Jerzego życiu. Dla ścisłości dodam tylko, że nalewką raczyliśmy się nie w studiu, a w gabinecie dyrektora Jedynki Stanisłąwa Jędrzejewskiego. Nie pił tylko Artur, który odwoził panią Stefanię samochodem na Słoneczną. I jeszcze jedno o tym wspaniałym trunku. 

Stefania Grodzieńska mawiała:

- Każda pani w starszym wieku powinna przed snem wypić sobie jeden kieliszeczek malinówki albo koniaczku. Świetnie się po tym zasypia!


Anna Retmaniak: Portret słowem malowany. Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 64-67

Anna Retmaniak

Komentarze