Zygmunt Miłoszewski: "Ziarno prawdy" i Wisława Szymborska

Okładka
"- I masz dwa oblicza żydowskiej zemsty w tamtych czasów. Z jednej strony izraelscy urzędnicy tropiący esesmanów po argentyńskich willach, z drugiej kompulsywne zaspokajanie niskiego instynktu zemsty. Niskiego, ale jakoś tam zrozumiałego. Wyobraź sobie, że wracasz do swojej wioski, a w twoim domu mieszka szmalcownik, przez którego donos cała twoja rodzina zginęła w obozie. Żona, dzieci. Powstrzymałbyś się? Przebaczył? Umiłował jak siebie samego?
Szacki milczał. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, nikt, kto nie stanął przed takim wyborem, nie potrafił.
- Masz rodzinę? – zapytał rabin.
- Mam. Miałem. Do niedawna.
Maciejewski spojrzał uważnie, ale nie skomentował.
- W takim razie pewnie i tak możesz sobie lepiej wyobrazić takie emocje niż ja. Dla mnie to abstrakcja, akademickie rozważanie. Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
- Talmud?
- Nie, Szymborska. Mądrość dobrze jest czerpać z różnych źródeł. Akurat to cytat z wiersza o kobiecie, zwykłej nauczycielce, która zginęła, ratując czwórkę dzieci z pożaru. Lubię ten wiersz i ten cytat i lubię przeświadczenie, które stoi za tymi słowami, że nigdy nie wiemy, ile w nas dobra."

Zygmunt Miłoszewski: „Ziarno prawdy”. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011, s. 259-260

***
Ta wspomniana nauczycielka nazywała się Ludwika Wawrzyńska, jej grób można zobaczyć na  blogu Bogny

 *** 
A oto ten wiersz Wisławy Szymborskiej, „Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej”, z tomiku „Wołanie do Yeti” (1957):

A ty dokąd,
tam już tylko dym i płomień!
- Tam jest czworo cudzych dzieci,
idę po nie!

Więc, jak to,
tak odwyknąć nagle
od siebie?
od porządku dnia i nocy?
od przyszłorocznych śniegów?
od rumieńca jabłek?
od żalu za miłością,
której nigdy dosyć?

Nie żegnająca, nie żegnana
na pomoc dzieciom biegnie sama,
patrzcie, wynosi je w ramionach,
zapada w ogień po kolana,
łunę w szalonych włosach ma.

A chciała kupić bilet,
wyjechać na krótko,
napisać list,
okno otworzyć po burzy,
wydeptać ścieżkę w lesie,
nadziwić się mrówkom,
zobaczyć jak od wiatru
jezioro się mruży.
Minuta ciszy po umarłych
czasem do późnej nocy trwa.

Jestem naocznym świadkiem
lotu chmur i ptaków,
słyszę, jak trawa rośnie
i umiem ją nazwać,
odczytałam miliony
drukowanych znaków,
wodziłam teleskopem
po dziwacznych gwiazdach,

tylko nikt mnie dotychczas
nie wzywał na pomoc
i jeśli pożałuję
liścia, sukni, wiersza -

Tyle wiemy o sobie,
ile nas sprawdzono.
Mówię to wam
ze swego nieznanego serca.

Wisława Szymborska


Komentarze