Okładka |
"Tak, tak - myśli Sabina - wiedziałam, że
tak będzie. Indianie, nie Indianie, przymierza i zdrady, i ponury, groźny głos
bębna, i tamto szczęście - całe to przymierzanie życia do książek i książek do
życia skończy się nie inaczej jak na przymierzeniu własnego serca do serca
Krystyny, córki Lavransa, i to w nie byle jakim miejscu tej książki, tylko
właśnie w tym omijanym, tym opuszczanym dotrą jako takie, na które nie nadszedł
jeszcze czas... A teraz właśnie już nadszedł...
Oto Krystyna odchodzi od życia. Obrazy
przesuwają się szybko i bez związku przed okiem jej duszy: dawne, codzienne,
drobne wydarzenia. Oto widzi siebie samą biegnącą co tchu z pastuszkiem przez
rzadki las poniżej hali - krowa jakaś im ugrzęzła w bagnie - słońce świeci
mocno. To znowuż dworski dziedziniec z dwiema wielkimi śnieżnymi zaspami, omal
nie zawiało jej z powrotem w przedsionek, kiedy otworzyła drzwi...
Tak, czas już nadszedł. Może sobie
przemyśleć spokojnie wszystkie swoje drogi, tak jak Krystyna przemyślała tę
ostatnią z dworu na Jörund do klasztoru w Nidaros. I czy to nie dziwne, że ta
jedna, jedyna droga wszystko obejmuje w sobie: i dzieciństwo, i Jana, i
Kazimierza, i to ciągłe czekanie na coś, od czego to niby wszystko ma już być
inaczej, a potem nie jest inaczej, i tę nikomu niepotrzebną własną mądrość
ciułaną latami doświadczeń, a którą każdy musi zdobywać na nowo od początku...
![]() |
Okładka |
I jeszcze jedna rzecz: wszystkie ognie
wypalają się z wolna - i Krystyna myślała sobie o tym spokojnie i mądrze w
drodze do Nodaros. Ale ona, choć nie miała już oglądać śnieżnych zasp na swoim
podwórzu, miała jeszcze oglądać jakieś zaspy... A co robić, jeśli nie ma się
już oglądać żadnych?
Nic nie robić. Cała rzecz w tym, że to
już jakoś samo się robi. Chyba właśnie tak wypalają się ognie..."
Helena Boguszewska: "Całe życie Sabiny". Czytelnik, Warszawa 1967, s. 192-194
[Wstawiona tu okładka książki jest z innego wydania]
[Wstawiona tu okładka książki jest z innego wydania]
I Boguszewska (co prawda "Maria Elzelia" i "Siostra z Wisły") i "Krystyna ... " tkwią na półce jak wyrzut sumienia, tym większy że Boguszewska jeszcze z lat szkolnych ... eh ... :-)
OdpowiedzUsuńNie musisz mieć wyrzutów sumienia - jest przecież tyle książek..., kiedyś doczeka się i pani Boguszewska.
UsuńDzięki za słowa otuchy :-) ale ja tam swoje wiem :-) zawsze odbierałem jej książki jako mocno osadzone w realiach życia, niestety mało optymistycznego ale za to prawdziwego. I tak waham się pomiędzy sięgnięciem do kawałka dobrej prozy i obawą przed "zaszczepieniem" ponurym nastrojem, a mówią że tylko kobiety mają takie rozterki :-).
UsuńO, wierzę, że nie tylko kobiety. :-)
UsuńJestem kobietą i udziela mi się nastrój czytanej książki; są takie, które wyciągam, gdy jest mi smutno lub wesoło, są też takie, po które nigdy nie sięgnęłabym w stanie "dołka", żeby go nie pogłębić. Ale przyjdzie czas i na Boguszewską, zobaczysz. :-)
Boguszewskiej nie zna, ale "Krystynę...czytałam już dwa razy.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wpadnie Ci w ręce także książka Boguszewskiej i nawiążesz znajomość z Sabiną. :-)
Usuń