Wszystkie ognie wypalają się z wolna...
Wszystkie ognie wypalają się z wolna -
powiedział Szymon Darre. Dobrze. Wszystko można sobie wyperswadować, że wszystkim
można się pogodzić. Ale co robić, kiedy przyjdzie na człowieka takla tęsknota
za głupstwem, za byle czym, za czymś, co nawet nie było dobre albo co było
żadne, i tylko tyle, że w ogóle było? Przecież Krystyna w drodze do Nidaros
musiała myśleć z tęsknotą właśnie o tych dwóch zaspach na dziedzińcu, które
razem z całą czeladzią przeklinała codziennie... A co Sabina ma począć z tym,
że tak jej się strasznie, tak okropnie chce posłyszeć jeszcze zgrzyt Janowego
klucza w zatrzasku, albo trochę położyć się w jadalnym na sofie pod tradycyjnym
starym paltem, z wyłażącą watą, albo wymijać nieznośne kałuże po tych ciągłych
deszczach ostatniej jesieni na rynku w Murszewicach...
Okładka |
"Tak, tak - myśli Sabina - wiedziałam, że
tak będzie. Indianie, nie Indianie, przymierza i zdrady, i ponury, groźny głos
bębna, i tamto szczęście - całe to przymierzanie życia do książek i książek do
życia skończy się nie inaczej jak na przymierzeniu własnego serca do serca
Krystyny, córki Lavransa, i to w nie byle jakim miejscu tej książki, tylko
właśnie w tym omijanym, tym opuszczanym dotrą jako takie, na które nie nadszedł
jeszcze czas... A teraz właśnie już nadszedł...
Oto Krystyna odchodzi od życia. Obrazy
przesuwają się szybko i bez związku przed okiem jej duszy: dawne, codzienne,
drobne wydarzenia. Oto widzi siebie samą biegnącą co tchu z pastuszkiem przez
rzadki las poniżej hali - krowa jakaś im ugrzęzła w bagnie - słońce świeci
mocno. To znowuż dworski dziedziniec z dwiema wielkimi śnieżnymi zaspami, omal
nie zawiało jej z powrotem w przedsionek, kiedy otworzyła drzwi...
Tak, czas już nadszedł. Może sobie
przemyśleć spokojnie wszystkie swoje drogi, tak jak Krystyna przemyślała tę
ostatnią z dworu na Jörund do klasztoru w Nidaros. I czy to nie dziwne, że ta
jedna, jedyna droga wszystko obejmuje w sobie: i dzieciństwo, i Jana, i
Kazimierza, i to ciągłe czekanie na coś, od czego to niby wszystko ma już być
inaczej, a potem nie jest inaczej, i tę nikomu niepotrzebną własną mądrość
ciułaną latami doświadczeń, a którą każdy musi zdobywać na nowo od początku...
![]() |
Okładka |
I jeszcze jedna rzecz: wszystkie ognie
wypalają się z wolna - i Krystyna myślała sobie o tym spokojnie i mądrze w
drodze do Nodaros. Ale ona, choć nie miała już oglądać śnieżnych zasp na swoim
podwórzu, miała jeszcze oglądać jakieś zaspy... A co robić, jeśli nie ma się
już oglądać żadnych?
Nic nie robić. Cała rzecz w tym, że to
już jakoś samo się robi. Chyba właśnie tak wypalają się ognie..."
Helena Boguszewska: "Całe życie Sabiny". Czytelnik, Warszawa 1967, s. 192-194
[Wstawiona tu okładka książki jest z innego wydania]
[Wstawiona tu okładka książki jest z innego wydania]
I Boguszewska (co prawda "Maria Elzelia" i "Siostra z Wisły") i "Krystyna ... " tkwią na półce jak wyrzut sumienia, tym większy że Boguszewska jeszcze z lat szkolnych ... eh ... :-)
OdpowiedzUsuńNie musisz mieć wyrzutów sumienia - jest przecież tyle książek..., kiedyś doczeka się i pani Boguszewska.
UsuńDzięki za słowa otuchy :-) ale ja tam swoje wiem :-) zawsze odbierałem jej książki jako mocno osadzone w realiach życia, niestety mało optymistycznego ale za to prawdziwego. I tak waham się pomiędzy sięgnięciem do kawałka dobrej prozy i obawą przed "zaszczepieniem" ponurym nastrojem, a mówią że tylko kobiety mają takie rozterki :-).
UsuńO, wierzę, że nie tylko kobiety. :-)
UsuńJestem kobietą i udziela mi się nastrój czytanej książki; są takie, które wyciągam, gdy jest mi smutno lub wesoło, są też takie, po które nigdy nie sięgnęłabym w stanie "dołka", żeby go nie pogłębić. Ale przyjdzie czas i na Boguszewską, zobaczysz. :-)
Boguszewskiej nie zna, ale "Krystynę...czytałam już dwa razy.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wpadnie Ci w ręce także książka Boguszewskiej i nawiążesz znajomość z Sabiną. :-)
Usuń