![]() |
Okładka |
"Nie
zapalali światła - wystarczały im kapryśne odblaski kominka, w których świetle
twarze ich już to wynurzały się z cienia, już to zapadały weń z powrotem. Gdy
świst wiatru potęgował się, Edward zamykał drzwi, zapalał lampę i czytał
Joannie poezje, rozprawy naukowe lub wspaniałe, soczyste opisy dawnych wojen.
Beletrystyki nie uznawał - zaklinał się, że go nudzi śmiertelnie. Joanna jednak
sama dla siebie czytywała od czasu do czasu powieści, nowele lub humoreski.
Wyciągnięta wygodnie na wilczych skórach rozkoszowała się do syta swą lekturą,
rozmyślając, wzruszając się lub śmiejąc. Edward na szczęście nie należał do
tych uprzykrzonych ludzi, którzy nie potrafią wysłuchać czyjegoś śmiechu nad
książką, by nie zapytać od razu: "Co cię właściwie tak śmieszy?" "
Lucy Maud Montgomery: "Błękitny Zamek". Nasza Księgarnia, Warszawa 1985, s. 109; tekst opracowano na podstawie wydania polskiego z 1926 r.
To chyba jedna z najpiękniejszych książek... Przynajmniej moim skromnym zdaniem:)
OdpowiedzUsuńMnie też się bardzo podoba. :-) Przymierzam się do przeczytania jej w innym tłumaczeniu i w pełnej wersji (słyszałam, że to tłumaczenie jest wersją okrojoną). Ciekawa jestem, jak wypadnie porównanie. :-)
Usuń