Karol Dickens: "Opowieść wigilijna"

Okładka
"Nagle wyrosła za oknem wyraźna — całkiem jakby żywa — postać mężczyzny w cudzoziemskich sukniach, z toporkiem zatkniętym za pas; mężczyzna ów prowadził za uzdę osiołka obładowanego drzewem. 
— Ależ to Ali Baba! — zawołał rozpromieniony Scrooge. — Kochany, poczciwy stary Ali Baba! Tak, tak, pamiętam. Dawno temu, kiedy to opuszczone dziecko spędzało tu samotnie święta Bożego Narodzenia, Ali Baba przyszedł do niego po raz pierwszy, zjawił się za oknem tak jak dzisiaj. Biedny chłopczyna... O, teraz idzie Walentyn — wykrzykiwał Scrooge — ze swoim bratem Orsonem, tym dzikusem! I jest ten... jakże się on nazywa... ten, co to go położyli śpiącego, w samej tylko bieliźnie, u bram Damaszku. I widzę pachołka sułtana, którego wróżki postawiły na głowie, nogami do góry... O, ciągle jeszcze stoi na głowie. Dobrze mu tak! Bardzo mnie to cieszy! Jak śmiał żenić się z księżniczką! 
Ach, wyobraźmy sobie zdumienie kontrahentów handlowych Scrooge'a z City londyńskiego, gdyby słyszeć mogli, jak marnotrawiąc energię na tego rodzaju głupstwa rozprawia o nich głosem, w którym śmiech miesza się ze łzami; i gdyby ujrzeć mogli jego pałającą twarz. 
— No i naturalnie jest papuga! — wykrzyknął Scrooge. — Cała zielona, tylko ogon ma żółty i na głowie czub podobny do listka strzępiastej sałaty! Biedny Robinson Cruzoe, wołała na niego, kiedy opłynąwszy wyspę wrócił do szałasu. „Gdzieś ty był, biedny Robinsonie?" — tak do niego wołała. Biedaczysko myślał, że to sen, a tymczasem to wcale nie był sen, tylko papuga naprawdę do niego wołała. A tam znów Piętaszek biegnie do zatoki ile sił w nogach! Hej, Piętaszku! Hop! Hop! "

Karol Dickens: "Opowieść wigilijna". Gdańsk 2001, s. 20

Komentarze