...Przypomniał mi się świetny przykład. Był to wiosenny poranek w 1975 roku. Budzę się gdzieś na wygwizdowie wawrzyszewskim. Jak tylko otwierałem jedno oko, włączałem radio Alina, które stało przy łóżku. Byłem między snem a dniem, i tak właśnie nazywał się poranny program Trójki. Tego poranka program prowadził Piotr Kaczkowski. W pewnym momencie usłyszałem, jak on opisuje rewelacyjny, przecudnej urody wschód słońca, które właśnie wstawało nad Warszawą. Słucham Piotra słucham, coraz bardziej się dobudzam. Miałem zasunięte kotary, a okna na zachód, więc żeby zobaczyć ten wschód słońca, musiałem przejść na drugą stronę mieszkania, do kuchni. Polazłem tam i widzę, że na niebie wisi chmura do ziemi, pada paskudny kapuśniaczek. Jednym słowem najbardziej paskudna pogoda pod psem. A Piotrek opisał taki wschód słońca, jaki chciał zobaczyć. To jest właśnie magia radia, że można stworzyć każdą rzeczywistość - tego w telewizji nie ma."
Grzegorz Miecugow - Szkiełko i wokół. Wydawnictwo Czerwone i Czarne 2012, s. 127
Komentarze
Prześlij komentarz