27 kwietnia 2018

Dlaczego ludzie dostają bzika na punkcie książek?

CZYTAĆ, CZYLI BYĆ
Rozmowa z Earle’em Havensem


Havens: Biblioteka jest naszym autoportretem, naszą autobiografią, odbiciem naszej twarzy i obrazem naszego wnętrza.
[motto rozmowy]

[...]
Kim jest bibliofil?
To ktoś, kto kocha książki jako obiekty i zwraca szczególną uwagę na technologię ich wykonania. Liczą się dla niego zapach druku, faktura strony czy okładki oraz szczegóły, których kompletna lista wypełniłaby opasły tom. Gdy w swoim biurze otwieram po raz pierwszy jakąś rzadką książkę, pierwsze co robię, to wącham ją.

[...]

Dlaczego ludzie dostają bzika na punkcie książek?
Jak wspomniałem: to szczególna choroba duszy. Równie dobrze można by zbierać muszle znad morza. Przyjemnie szumią, gdy przyłożymy je do ucha. Ale wszystkie szumią tak samo. Gdy otwieramy książkę, niemal zawsze znajdujemy w niej coś nowego. Każdy kontakt z dziełami przeszłości jest wyjątkowym doświadczeniem. Niewiele jest na świecie rzeczy, które oferują nam tak wielką – wręcz nieskończoną – różnorodność. Tego właśnie szukają bibliofile i bibliomaniacy.


Grzegorz Jankowicz: Życie na poczytaniu. Rozmowy o literaturze i reszcie świata. Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2016

26 kwietnia 2018

fundamentem świata jest według mnie literatura...

Życie na poczytaniu tym różni się od życia na poczekaniu, że to pierwsze upływa w rytmie lektury, czyli nigdy ponad miarę nie przyspiesza ani też za bardzo nie zwalnia, to drugie zaś jest gonitwą, w której często uczestniczymy bez przyjemności i bez przekonania, dając się nieść zdarzeniom w nieprzewidywalną stronę. [...]
Powtórzę: życie na poczytaniu nie jest z definicji życiem spowolnionym! Nie jest tak, że cały czas tkwimy w miejscu, unieruchomieni przez książkę, od której nie możemy się oderwać. Chodzi tu bowiem nie tylko o lekturę, ale także o to, co dzieje się „po” czytaniu. A co się dzieje? Myślimy o tym, co przeczytaliśmy. Wyobrażamy sobie świat, do którego zostaliśmy zaproszeni. Nadajemy mu kształt. Meblujemy go po swojemu. Przy tym cały czas poruszamy się w naszej rzeczywistości, która wygląda już jednak nieco inaczej, a przynajmniej inaczej nam się jawi. Zaszła bowiem zmiana: najpierw w nas – dzięki literaturze, a potem w świecie – za naszą sprawą.
I wtedy budzi się w nas potrzeba rozmowy. Jest to potrzeba tak silna, tak intensywnie odczuwana, że nie sposób jej zignorować. Czytanie powoduje, że chcemy rozmawiać o literaturze i o reszcie świata, przy czym resztę należy tu rozumieć dosłownie: jako coś, co zostaje, gdy odejmiemy od rzeczywistości jej istotną część, gdy usuniemy spod niej fundament, na którym się wspiera. Tak, tak, właśnie to chcę powiedzieć: fundamentem świata jest według mnie literatura, co wcale nie znaczy, że w otaczającej nas rzeczywistości nie ma prawdziwych ludzi, a wszystko, co się wydarza, ma charakter fikcyjny! Przeciwnie – dzięki literaturze niemal wszystko jest prawdziwsze (a ściśle: bardziej prawdopodobne).

Grzegorz Jankowicz: Życie na poczytaniu. Rozmowy o literaturze i reszcie świata. [fragment Wstępu]. Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2016

25 kwietnia 2018

Dzięki książce wyglądała inteligentnie...

Elliot dużo czytał. Książki kupował u Watersona, podczas gdy Clare wystarczało Tesco - wrzucała do wózka najnowszą powieść w ładnej, pastelowej okładce, tuż obok groszku konserwowego i twarożku. W ostatnich latach usiłowała przeczytać kilka książek Elliota. Nie była w stanie przebrnąć przez Mandolinę kapitana Corellego. Elliot twierdził, że przypomina mu powieści Dickensa, z różnorodnością charakterów i wątków ubocznych. Za każdym razem, kiedy brała ją do ręki, czuła, że coś jej umyka - tekst nie przemawiał do niej. Dzięki książce jednak wyglądała inteligentnie, trzymała więc ją w ręku, leżąc nad basenem w czasie wakacji na Cyprze w dziewięćdziesiątym szóstym. Ukryta za okularami słonecznymi zapadała w drzemkę.

Elizabeth Noble - Nasze sprawy. Wydawnictwo Muza 2005, tłumaczenie Magdaleny Sommer

19 kwietnia 2018

Spotkanie z pisarzem. Grzegorz Gołębiowski w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu.

Grzegorz Gołębiowski i prowadząca spotkanie Agnieszka Rybarczyk
w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu

Grzegorz Gołębiowski


Urodzony w Warszawie zodiakalny bliźniak. Absolwent Szkoły Głównej Handlowej. Nauczyciel akademicki i autor kilku poczytnych podręczników z zakresu finansów. Miłośnik kryminałów, thrillerów i historii. Fan Sherlocka Holmesa. Pasjonat genealogii mający na koncie wydaną monografię swojej rodziny. Wikipedysta z zacięciem fotograficznym. Aktywny turysta. Człowiek renesansu. W 2018 zadebiutował powieścią "Cień przeszłości".
[tekst zamieszczony na stronie wydawnictwa Novae Res ]

"Cień przeszłości"

Tajemnice Dolnego Śląska, zagadkowa walizka, na którą polują niebezpieczni ludzie, i dwójka bohaterów uwikłana w gąszcz niecodziennych zdarzeń.
Adam Floriański jest młodym zapalonym genealogiem. Gdy pewnego dnia odwiedza Archiwum Główne Akt Dawnych i przypadkiem spotyka staruszka przeglądającego materiały z tej samej parafii, co on, jeszcze nie podejrzewa, jak bardzo zaważy na jego życiu ten splot okoliczności. Nieznajomy mężczyzna w pośpiechu opuszczający archiwum zostawia walizkę, którą Adam zabiera i postanawia przechować do czasu odszukania jej właściciela. Znajduje tam stare, wojenne dokumenty i tajemniczy, zaszyfrowany pendrive. Zaintrygowany genealog decyduje się odnowić kontakty z dawną znajomą informatyczką. Anna łamie hasło i nieświadomie wskakuje wraz z Adamem w wir bardzo dziwnych wydarzeń. Okazuje się bowiem, że zawartość torby jest cenniejsza, niż oboje przypuszczali, i staje się obiektem pożądania niebezpiecznych, bezwzględnych ludzi.
[nota wydawnicza]

Miła pamiątka...

Dziękuję Pani Agnieszce Rybarczyk i Panu Grzegorzowi Gołębiowskiemu
za zgodę na opublikowanie zdjęć ze spotkania.



15 kwietnia 2018

Bez okularów wyglądało to jak dużych rozmiarów abstrakcyjny obraz...

Zimowe słońce wisiało nisko. Jego promienie wpadały niemalże poziomo do mieszkania, prosto na półkę z książkami, zajmującą cala ścianę w sypialni. Odbijało się od błyszczących obwolut, od złotych i srebrnych liter wytłoczonych na grzbietach niektórych pozycji. Bez okularów wyglądało to jak dużych rozmiarów abstrakcyjny obraz, spalający się gwałtownym płomieniem.


Zygmunt Miłoszewski: Jak zawsze. W.A.B. Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2017, s. 8