Andrzej Kmicic
Juliusz Kossak - Kmicic z Oleńką na kuligu (1885) |
Jacek Kaczmarski - Pan Kmicic
Wilcze zęby, oczy siwe,
Groźnie garść obuszkiem furczy,
Gniew w zawody z wichru zrywem,
Dzika radość - lot jaskółczy,
Czyn - to czyn: zapadła klamka
Puścić kura po zaściankach:
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze
Przodkom - kule między oczy!
Krótką rozkosz dać sikorkom!
Po łbie - kto się napatoczy,
Kijów sto - chudopachołkom!
Potem picie do obłędu,
Studnia, śnieg, my z tobą, Jędruś!
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze
Zdrada, krzyż, na krzyż przysięga
(Tak krucyfiks - cyrografem)
I oddala się Oleńka,
Żądze się wychłoszcze batem.
Za to swoich siec, czy obcych -
Jedna praca. Za mną, chłopcy!
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze
Wreszcie lek na duszy blizny:
Polska - suknem Radziwiłła.
Wróg prywatny - wróg ojczyzny,
Niespodzianka, jakże miła.
Los, sumienie, panny stratę
Wynagrodzi spór z magnatem,
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze
Jasna Góra, czas pokuty.
- Trup, trup! - Kmicic strzela z łuku.
Klasztor płaszczem nieb zasnuty
W szwedzkich armat strasznym huku.
Jędrek się granatem bawi,
Ksiądz Kordecki - błogosławi.
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze
Jest nagroda za cierpienie
Kto się śmieli, ten korzysta:
Dawnych grzechów odpuszczenie,
Król Jędrkowi skronie ściska.
Masz Tatarów, w drogę ruszaj,
Raduj Boga rzezią w Prusach:
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze
Krzyż, Ojczyzna, Bóg, prywata,
Warchoł w oczach zmienia skórę.
Wierny jest, jak topór kata
I podobną ma naturę.
Więc za słuszną sprawność ręki
Będzie ręka i Oleńki,
Łaska króla, dworek, dzieci,
Szlachcic, co przykładem świeci.
Hej, kto szlachta - za Kmicicem!
Hajda na Wołmontowicze!
===
Longinus Podbipięta
Juliusz Kossak - Śmierć Longinusa Podbipięty (1886) |
Jacek Kaczmarski - Pan Podbipięta
- Krwi, krwi, krwi! - krzyczał pan Zagłoba
Na widok trupa pana Podbipięty.
- Krwi! - zawrzasnęła zbaraska załoga
A Litwin chwiał się, do belek przybity
Święty Sebastian strzałami przeszyty
Słodki, niewinny, cichy, obojętny.
Rycerz bez skazy, co jak smok gruchotał
Czerń (co jest czerń? Dzisiaj nie ma czerni)
Na jasnej twarzy ślad grotu i cnota,
Której się Longin radośnie wyzbyłby
Po tym, jak jednym ciosem zerwał trzy łby
Ludzi, o których wierzył - że niewierni...
Lecz przecież krew ta jest tak miła Bogu,
Że zaraz kreskę w niebieskim rejestrze
Zarabiał szlachcic siekąc tępych wrogów
Co tylko po to wchodzili w granice
Słabej, lecz wiecznej Rzeczypospolitej
Aby się mogła na ich trupach wesprzeć.
Kiedy Zagłoba pił miód (nie dla chamów)
Picie to było inne, niż Bohuna:
Horyłka, beczka dziegciu, wymiar stanu
Nieszczęśliwego, dzielnego Kozaka,
Co śmiał kniaziównę kochać - zawadiaka -
Cham, co boskiego się nie zląkł pioruna.
I na paliki zaostrzone świeżo
Gładko nizali się stron cierpiętnicy.
Król płakał, modlił się, głęboko wierząc
Że hekatomba historię oczyści
Jak wiatr las czyści ze sczerniałych liści
By pole bitwy gniło dla winnicy.
- Krwi, krwi, krwi! - krzyczał pan Zagłoba
I krew się lała sprawiedliwie, szczodrze;
Lecz pan Longinus, rycerstwa ozdoba
Nie mógł pozornych tryumfów być już świadkiem,
Grymasem śmierci dając znać ukradkiem
Że wie zbyt wiele, by było mu dobrze.
===
Michał Wołodyjowski
Juliusz Kossak - Pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem (1886) |
Jacek Kaczmarski - Pan Wołodyjowski
Do nieba leci Mały Rycerz
Wybuchem rozerwany w strzępy,
W Rzeczypospolitej granice
Tureckie kładą się zastępy.
Pęka imperium pełne swobód,
Rozerwą je sąsiedzi rychło -
Jak Basi rzekł, tak powie Bogu
Pan Michał swoje credo: Nic to!
Trzęsie się z płaczu pan Zagłoba
Nad symboliczną Polski trumną
I krwi nie woła - sam nad grobem,
Bo umrzeć łatwo; żyć jest trudno.
Więc szloch w rycerskie ciśnie piersi
Kaja bohater się i nicpoń
Wobec tak niepojętej śmieci
O której Michał rzekł, że - Nic to!
Lecz "nic to" - śmierć, czy "nic to" - życie?
Potyczki, zwady i miłostki?
Do nieba leci Mały Rycerz,
Do nieba jest najbliżej - z Polski.
Swoje odsłuchał i odsłużył
Wiatraczkiem, sztychem, fintą płytką
I oto dzieło jego - w gruzy...
Więc chyba rację miał, że - Nic to!
Nie znał mądrości swej żołnierzyk
Zajęty Baśką i szabelką:
Nie wątpić, w sen ofiary wierzyć
Jest rzeczą łatwą - bywa wielką.
Lecz potem wbrew serc pokrzepieniu
Łzę cenić tylko na policzku
I na niebieskim, na sklepieniu
Wypisać krwią dewizę - Nic to!
Czas leci nieubłaganie...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Miło jednak wiedzieć, że Jubilatka ma się nadal, po tylu latach, całkiem dobrze. :-)
UsuńJak ten czas szybko leci. Ale nie zmienia mojej sympatii do sienkiewiczowskich bohaterów. :)
OdpowiedzUsuńTak, czas leci, a wraz z jego upływem weryfikuje się wartość książki, prawda? Ta kiepska, nawet jeśli była chwilową sensacją i bestsellerem, odchodzi w zapomnienie, a ta naprawdę ważna - pozostaje. Tak, jak "Trylogia" i jej bohaterowie. :-)
UsuńKiedyś muszę sobie zrobić czas powtórek i wrócę wtedy do Sienkiewicza. :)
UsuńPołowa uroku "Pana Kmicica" tkwi jednak w muzyce i wykonaniu. Tutaj fajny klip: http://youtu.be/mEVt6zLRCtg
OdpowiedzUsuńTo prawda, że piosenka to tekst i muzyka. Dla mnie najważniejszy jest tekst - dobry zawsze się obroni. Dziękuję za uzupełnienie i pozdrawiam. :-)
Usuń