Antoni Słonimski (1895 - 1976) |
"... Gdy dom Boyów wspominam w najczulszej przyjaźni,
Pierwsza rzecz, którą czuję, to jest zapach łaźni.
Bo na dole w tym domu z dzieciństwa znajome
Mieściły się kąpiele i łaźnie Fajansa.
Wchodziło się w oparach przez schody dość strome
Do mieszkania, gdzie zwykłe sobotnie seansa
Gromadziły przyjaciół, pisarzy, aktorów
W gwarze rozmów i żartów, dyskusji i sporów.
W korytarzu ogromna stoi ciężka paka
I pod ścianą w jadalni - skrzynia wpółotwarta.
W nich dobytek domowy: przekłady Balzaka,
Diderota, Pascala, Moliera, Descartes'a.
"Słówka" cienkie i grube, "porachunki" Fredry,
Książki, od których w Polsce trzęsły się katedry.
Tu najbliższa rodzina: "Ojciec Goriot" stary,
"Kuzynek Pons" poczciwy i "Kuzynka Bietka".
Romans czuły z Odettą, flirt z "Panią Bovary".
Samych tylko przekładów była z górą setka.
Tak wyglądało z bliska, głupio przyczepione
Do wielkiej pracy Boya, "życie ułatwione".
[Fragment gawędy poetyckiej "Popiół i wiatr" pisanej w Londynie w latach 1940-41]
Okładka |
Antoni Słonimski: "Gdy dom Boyów wspominam...". W: "Wiersze o książkach". Czytelnik, Warszawa 1964, s. 45
Wiesz, zawsze z poezją byłam na bakier, a teraz dzięki Tobie na nowo ją odkrywam.
OdpowiedzUsuńŚwietny fragment!
Bardzo mi miło! :-) Ja też przez całe lata uważałam, że do czytania poezji potrzebny jest specjalny nastrój, okoliczności, otoczka... Z czasem przekonałam się, że bywają wiersze, którymi można się cieszyć zupełnie "normalnie" i teraz potrafię zabrać ze sobą zbiorek wierszy nawet jako lekturę do tramwaju. :-)
UsuńPo prostu cudeńko! Wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba! :-)
UsuńJeszcze jak! :)
Usuń:-)
UsuńMam jeszcze kilka takich perełek - pojawią się w najbliższych dniach. :-)
Podziękowania z góry. :)
Usuń:-)
Usuń