Kathryn Stockett: "Służące"


Okładka

Dzisiaj oddaję głos Kathryn Stockett, autorce książki "Służące":


"Napisałam Służące w Nowym Jorku i myślę, że w Missisipi byłoby mi trudniej, gdyż musiałabym stawić czoło temu wszystkiemu, co znalazło się w książce. Dzięki oddaleniu nabrałam dystansu. W samym środku tętniącego życiem miasta z ulgą zwolniłam i oddałam się na pewien czas wspomnieniom. 
Ogólnie biorąc, Służące to fikcja literacka, lecz mimo to podczas pracy bardzo często zastanawiałam się, co o książce pomyślą moi bliscy i co sądziłaby o niej Demetrie [czarnoskóra piastunka autorki - przypisek mój], która już od dawna nie żyje. Wielokrotnie bałam się, że przekraczam straszną granicę, przemawiając głosem czarnej osoby. Ogarniał mnie strach, że nie uda mi się opisać opartego na miłości zwiążku, który wywarł ogromny wpływ na moje życie, relacji tak niesprawiedliwie stereotypowo ukazywanej w amerykańskiej historii i literaturze."
[Posłowie: Zbyt mało, zbyt późno, Kathryn Stockett, jej własnymi słowami, s. 579]



"Pewnego wieczoru mówi:
   - Zastanawiałam się... - Ale milknie.
[...]
   - Rozchodzi się o to, że może powinnam coś poczytać. Coby lepiej pisać.
   - Idź do biblioteki publicznej na State Street, mają całą salę pisarzy z południa. Faulkner, Eudora Welty.
   Aibileen parska niewesołym śmiechem.
   - Pani wie, że kolorowym nie wolno do tej biblioteki.
   Przez chwilę czuję się jak idiotka.
   - Nie mogę uwierzyć, że o tym zapomniałam - mamroczę.
Biblioteka dla kolorowych musi być naprawdę kiepska. Parę lat temu czarni urządzili siedzący protest w bibliotece dla białych, co trafiło do gazet. Kiedy tłum kolorowych pojawił się na procesie po tym proteście, policja po prostu się wycofała i spuściła ze smyczy owczarki niemieckie. Patrzę na Aibileen i raz jeszcze uświadamiam sobie, ile ryzykuje, rozmawiając ze mną.
   - Bardzo chętnie wybiorę dla ciebie książki - mówię.
Aibileen biegnie do sypalni i wraca z listą.
   - Lepiej zaznaczę te, co chcę na początek. Już ze trzy miesiące jestem zapisana na Zabić drozda w bibliotece Carvera. Popatrzmy...
   Przyglądam się, jak zaznacza ptaszkami książki: Dusze Czarnego Ludu du Boisa, wiersze Emily Dickinson (obojętnie które), Przygody Hucka Finna.
   - Niektóre czytałam w szkole, ale nie szło skończyć - nadal zaznacza, przerywa tylko po to, żeby się zastanowić, co jeszcze chce.
   - Chcesz książkę ...  Zygmunta Freuda?
   - Och, o wariactwach. - Kiwa głową. - Uwielbiam czytać, jak działa ludzka głowa. Miała pani sen, że wpada pani do jeziora? On mówi, że wtedy człowiek śni o tym, jak się rodził. Panienka Frances, co dla niej pracowałam w pięćdziesiątym siódmym, miała te wszyściutkie książki.
   Przy dwunastym tytule czuję, że muszę się czegoś dowiedzieć.
   - Aibileen, od jak dawna chciałaś się dowiedzieć, czy wypożyczę ci te ksiązki?
   - Jakiś czas. - Wzrusza ramionami. - Chyba się bałam powiedzieć.
   - Myślałaś, że odmówię?
   - Biali mają swoje zasady, a ja tam nie wiem, które pani uznaje, a które nie.
   Patrzymy na siebie przez chwilę.
   - Zasady mnie męczą - mówię.
Aibileen chichocze i wygląda przez okno, a ja uświadamiam sobie, jak nieprzekonująco musiało to zabrzmieć w jej uszach."
[s. 195-196]


Kathryn Stockett: "Służące". Media Rodzina, Poznań 2010, tłum. Małgorzata Hesko-Kołodzińska


Na podstawie książki powstał w 2011 roku film pod tym samym tytułem, Służące.


Plakat do filmu

Komentarze

  1. Świetna książki i świetny film. Niesamowite, że z każdą recenzją i przytoczonym cytatem odkrywam w tej historii coś nowego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, "Służące" to jedna z tych książek, które pozostają w głowie długo po przeczytaniu.

      Usuń

Prześlij komentarz