Roddy Doyle: "Kobieta, która wpadła na drzwi" i Kubuś Puchatek


Okładka

"Czytałam z nim książki; zaczęłam z nim czytać. Widziałam to w reklamie. Z innymi dziećmi tego nie robiłam; nie przyszło mi to do głowy. Widziałam tę reklamę, gazowego albo węglowego kominka, zdjęcie w czasopiśmie. Mężczyzna i jego syn siedzą w olbrzymim fotelu przed kominkiem. Mężczyzna pokazuje coś w wielkiej książce, która leży mu na kolanie. Dziecko siedzi wtulone w niego i przeszczęśliwe. Chciałam robić to samo. I teraz robię. Uwielbiam Kubusia Puchatka. Bardziej cieszy mnie niż Jacka. Uważam, że to zabawna książka. Świat, w którym to się dzieje, cudowna sprawa. Krzyś ciągle wydaje przyjęcia. Łatwo mu, smarkaczowi, bo nie musi za nic płacić. Krzyś wydał przyjęcie na cześć dwóch bohaterów. Kubuś Puchatek był bohaterem, bo uratował życie Prosiaczkowi, a Prosiaczek był bohaterem, bo dał sowie piękne mieszkanie. Wszyscy świetnie się bawili i burzliwy dzień nie skończył się najgorzej. Znam tę książkę na pamięć. Jack też. Specjalnie robię błędy, Jack je wyłapuje i każe mi zacząć od nowa. Jestem zachwycona, jak szybko się orientuje - nic nie ujdzie jego uwagi. Wstawiam jego imię zamiast Prosiaczka. Uwielbia takie zabawy. Czasami jestem bardzo szczęśliwa.
   Czasami muszę wyjść. [...]
   Idziemy do parku. Do Stumilowego Lasu. Szukamy Tygryska i Maleństwa. Hop,hop,hop, hopla!"

Przyjęcie u Kubusia Puchatka


Roddy Doyle: "Kobieta, która wpadała na drzwi". Wydawnictwo Zysk i S-Ka, Poznań 2002, s. 98-99, tłum. Tomasz Bieroń

Komentarze