J.R. Moehringer: "Bar dobrych ludzi" (2)

Okładka
"Bill i Bud zachowywali się tak, jakby bali się ludzi – wszystkich oprócz siebie, dlatego zawsze ukrywali się na zapleczu. Ale był jeszcze jeden powód – obydwaj czytali. Bez przerwy. Czytali wszystko, co kiedykolwiek napisano i za wszelką cenę próbowali przeczytać wszystkie nowości z danego miesiąca, a przez ten nałóg musieli żyć w odosobnieniu jak średniowieczni mnisi w klasztorze.  [...] Nie mieli ochoty na nic oprócz czytania, nic poza sklepem ich nie interesowało, chociaż z dnia na dzień coraz bardziej interesowałem ich ja. [...]
Bud i Bill rozpromienili się słysząc, że uwielbiam książki, ale nic o nich nie wiem.  Zadali mi serię krótkich, testujących pytań i od razu się zorientowali, że dobrze znam tylko Księgę dżungli i Biografie w pigułce. Byli rozczarowani i źli na moich nauczycieli.
- Co teraz czytacie w szkole? – zapytał Bill.
- List Scarlett – powiedziałem.
Bill zasłonił oczy dłońmi. Bud nerwowo powąchał pięść.
- To Szkarłatna litera* – westchnął Bud – Nie ma w niej nic o Scarlett. To nie jest kontynuacja Przeminęło z wiatrem**.
- Podoba ci się ta książka? – spytał Bill.
- Jest dosyć nudna – odparłem.
- Oczywiście – rzekł Bud – Brakuje ci kontekstu. Masz dopiero trzynaście lat.
- Czternaście od zeszłego...
- Wiesz wszystko o pożądaniu, a nic o wstydzie – wtrącił Bud.
- Potrzebuje porządnej dawki Jacka Londona – powiedział Bill do Buda.
- A może Twaina? – zaproponował Bud.
- Może – przytaknął Bill – tyle, że chłopak jest ze Wschodniego Wybrzeża. Powinien czytać nowojorczyków. Dos Passosa. Whartona. Dreisera.
- Dreisera? Chcesz, żeby został takim samym cynikiem jak ty? Poza tym nikt już nie czyta Dos Passosa. Dos Passos jest Dos Passé. Jeśli chce poczytać o Wschodnim Wybrzeżu, powinien sięgnąć po Cheevera.
- Kto to jest Cheever? – zapytałem.
Wolno odwrócili się do mnie.
- No to już wszystko jasne – stwierdził Bud.
- Chodź ze mną – powiedział Bill.
Zabrał mnie do działu z beletrystyką i ściągnął z półki wszystkie książki  Johna Cheevera, nawet gruby zbiór opowiadań, który dopiero ukazał się na rynku. Zaniósł książki na zaplecze i szybkim ruchem zdarł z nich okładki. Miałem wrażenie, że czuł przy tym ból, jakby zrywał bandaże. Zapytałem, co robi. Wyjaśnił, że księgarnie nie zwracają każdego niesprzedanego egzemplarza do wydawców – bo wydawcom zabrakłoby miejsca w magazynach – zwracają tylko okładki. Kiedy Bill i Bud chcieli jakąś książkę, po prostu zrywali z niej okładkę i odsyłali ja wydawcy, który zwracał im pieniądze „i wszyscy byli zadowoleni”.  Zapewnił, że to nie jest kradzież. Ale ta kwestia w ogóle mnie nie obchodziła."

* List Scarlet (Scarlett’s Letter) i Szkarłatna litera (Scarlett Letter) brzmią po angielsku bardzo podobnie. Oczywiście nie istnieje książka pod tytułem List Scarlett.
**Jedną z głównych bohaterek powieści Przeminęło z wiatrem jest Scarlett O’Hara.
[przypiski tłumacza]

J.R. Moehringer: „Bar dobrych ludzi. Wspomnienia”. Sonia Draga, Katowice 2009, s. 176-178, tłum. Maciej Potulny


Komentarze