Są to najcieplejsze Święta, chociaż przypadają w okresie chłodów

(TP nr 52-53, 23-30 XII 1985)

BOŻE NARODZENIE

Są to najcieplejsze Święta, chociaż przypadają w okresie chłodów. Mają w sobie miękkość i puszystość śniegu nawet w bezśnieżne zimy. Bóg-Człowiek nie jest jeszcze dorosły, nie ma w sobie tragizmu przyszłej ofiary, jest małym, uśmiechniętym dzieckiem. Kolęda, ta najdziwniejsza z pieśni religijnych, pozwala Go brać na ręce, tulić, kołysać, dawać Mu zabawki. Można by ją uznać za świętokradczo poufałą, gdyby nie była tak tkliwa i tak pełna miłości. Pasterka rozkołysana tymi kolędami, pachnąca lasem i migocąca światełkami choinek jest najradośniejszą ze wszystkich mszy. Nawet ta sprzed trzech lat, kiedy ludzie wylegli niepewnie na puste, wymarłe ulice, nie straciła nic ze swego nastroju i potrafiła rozjaśnić najczarniejszą z nocy. [podkreślenie Autorki - przypisek paren]
Właśnie dlatego samotność w Boże Narodzenie jest największą samotnością. Dobrze o tym pamiętać, siadając do wigilijnego stołu, przy którym, zgodnie ze staropolskim zwyczajem, stawia się dodatkowe nakrycie. Czy to ma być talerz, czy człowiek?

Ewa Szumańska: Pięć lat. [Przedruk felietonów z Tygodnika Powszechnego z lat 1982-1987], Warszawa: Niezależna Oficyna Wydawnicza 1989, s. 44-45

Komentarze