Wieczorami rozmowy z Miłoszem. Opowiadał na przykład, że przeczytał książkę dla młodzieży, autorstwa pewnej Szkotki, pod tytułem Harry Potter. Jego zdaniem, popularność tej książki w USA bierze się z kompensacji. Na amerykańskich uniwersytetach i w szkołach średnich liczy się wyłącznie ten, kto jest sprawny fizycznie, a nie ten, kto jest oczytanym okularnikiem. Tymczasem bohater książki pani Rowling jest przeciwieństwem takiego modelu, a gra w quidditch (którą Miłosz opisał nam ze szczegółami) jest przeciwieństwem wszelkich uniwersyteckich sprawności sportowych.
Michał Rusinek: Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej. Wydawnictwo Znak, Kraków 2016, s. 137
A wiesz, że ja nie czytałam Harry Pottera. Wydawało mi się, że jestem za dorosła na taką lekturę, a tymczasem Miłosz by bardziej dorosły :) Jak widać nigdy nie jest za późno na czytanie książek dla dzieci. Choć mam nie najlepsze wspomnienia z lektury dziecięcej książki czytanej jako dojrzał kobieta.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie każda książka dla dzieci jest dobra jako lektura dla dorosłych. Ale są książki "ponadwiekowe", myślę, że do takich należy "Harry Potter", tym bardziej, że z każdym kolejnym tomem akcja staje się coraz bardziej mroczna i tak naprawdę od czwartej części nie jest to już lektura dla dzieci, nawet tych starszych. Przynajmniej moim zdaniem. Całość mieści się jednak w ściśle określonym gatunku i jeżeli ktoś lubi realizm w literaturze, to ten cykl z pewnością mu się nie spodoba.
UsuńZ tego co wiem, to książka raczej z gatunku fantazy. Pamiętam, że uwielbiałam Akademię Pana Kleksa - wówczas można to było uznać za fantazy, choć bardzie baśniowe. To chyba taka współczesna wersja bajki dla starszych nastolatków. Chyba jednak pozostanę w nieświadomości, bo nawet oglądane z doskoku fragmenty ekranizacji nie bardzo mnie wciągają.
OdpowiedzUsuńOczywiście, jeżeli nie lubisz fantastyki, to nie warto się zmuszać do czytania Harry'ego. Jest tyle innych książek. :)
Usuń