BIBLIOTEKA
wizytę w tak czcigodnym miejscu
należy zacząć od słuchania
tam gdzie odgłos spokojnych kroków
pulpit bibliotekarza a na nim grzbiety
szare nijakie szyte prostą dratwą
i takie których skórzane kręgi
znaczono złotą nitką
gdy zajmie się wskazane miejsce winno się
wdychać każdą nutę gorzki aromat czekolady
lawendową słodycz poranka zapach lasu
a potem patrzeć podziwiać chłonąć
układ galerii niezmienny od pokoleń
nieskończone piętra woluminów
manuskrypty biblioteczne endemity
lustra i powielone pozory na jednej półce
sens i spójność obok niedorzeczności
wzburzone słowa namiętność smutek
znaczą się w słońcu kurzem stuletnim
później trzeba wziąć z półki wieloskrzydłego ptaka
wprawić w ruch kartki napawać się szelestem
płynąć nad domami barwnej Kreaolandii
w której nic jest czymś a coś niczym niezwykłym
na koniec dotknąć kilku kart naznaczonych
przez wyjątkowych którzy odeszli tak zwyczajnie
jak inni z rękoma złożonymi na piersi
odkrywanie światów których się nie podejrzewało
należy zacząć od czytania
Adriana Jarosz - Biblioteka. W: Niebo pachnące sianem. Wydawnictwo SIGNO, Kraków 2015, s. 3
Jakiż piękny obraz biblioteki, wywołuje we mnie nostalgię za biblioteką szkolną, gdzie każdy kontakt z wypożyczoną książką, to było święto, a każda wizyta to radość ogromna. Dziś, albo ja się postarzałam, albo to biblioteka odmłodniała, bo próżno w niej szukać tego wskazanego w wierszu klimatu. Takie biblioteki to raczej oglądam w muzeach (pałacach, zamkach, dworkach, mieszkaniach pisarzy).
OdpowiedzUsuńTak, biblioteka w starym stylu, gdzie mówi się szeptem, gdzie nie podzwania i nie pogwizduje komputerowa gra...
UsuńPewnie i ja się postarzałam, ale właśnie taka biblioteka bardziej mnie pociąga niż współczesne nowoczesne centrum multimedialne. :)