Kiedy się rane zapalają zorza...

   Ktoś klęczy. Głowa oparta o stolik, ręka ściska pióro, z otwartego kałamarza inkaust kapie na podłogę.
   Senior chce krzyknąć na urwisa: "Czemu nie śpisz tam, gdzie potrza. Co to za zbytki?!"
   Ale zabieliła mu się kartka na podłodze. Podnosi ją. Pismo świeże, inkaust jeszcze się świeci, mokry.
   Przychyla się nad stołem. Z jednej strony lampka, z drugiej przyświeca sobie świeczką. Gromniczka się krzywi, kapie ciepłym woskiem staremu na ręce, ale senior tego nie czuje. Czyta, chciwie odczytuje rządki mokrego jeszcze pisma:

Kiedy się rane zapalają zorza,
A dzień z wielkiego występuje morza,
Przyszedłem na brzeg, kędy Wisła bieży,
A tam siedziała na wysokiej wieży,
Podjąwszy rękę, smutna białagłowa,
I pocznie z płaczem narzekać w te słowa:
-------------------------------------------------
"Bogu tajemne nie są ludzkie sprawy,
Ten z nieba widzi, kto krzyw, a kto prawy.
Ja nie mam komu krzywdy swej powiedzieć,
Jeślibych miała, i to trudno wiedzieć.
Jednęż mam wolność w swej ciężkiej niewoli,
Że się wżdy mogę napłakać do woli.

Więc mię to zewsząd szczęście pokarało,
Wszytko mi za raz, com miała, pobrało:
Ojczyzny nie mam, matkim ostradała,
Samam się w ręce okrutne dostała.
Cóż mię gorszego mogło potkać w boju,
Nad to, co cierpię, nieboga w pokoju?... "

   Któż to napisał? On? Ten dzieciuch jeszcze!
  Przygląda się chłopcu uważniej. Toć to ten, co dostał kobiałkę z domu! Co to ksiądz ze Zwolenia... Johannes Kochanowski!
   Oczy starego zaszkliły się, zwilgotniały.
   - Poeta... wielki poeta w mojej bursie rośnie.


Janina Porazińska - Kto mi dał skrzydła. Rzecz o Janie Kochanowskim. Czytelnik 1967 s. 120-121

[zamieszczona wyżej okładka pochodzi z wydania Czytelnika z roku 1974]

Komentarze

  1. Pamiętam tę książkę. W babcinym domu dziecięciem będąc ją przeczytałem. Do dzisiaj w mózgoczaszce tkwią fragmenty opowieści o dzieciństwie, młodości i życiu imć pana Jana Kochanowskiego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że przywołałam wspomnienia Babcinego domu i jednej z dziecięcych lektur. :)

      Usuń
  2. Z pewnością ją czytałam w szkole podstawowej.....ale to było tak dawno. Niemniej tytuł i nazwisko pisarki jest mi doskonale znane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie coraz bardziej ciągnie do dawnych lektur, za to coraz rzadziej sięgam po "gorące" nowości. Podejrzewam, że niewiele tracę, w zamian otrzymując czas dla starych książkowych przyjaciół... :)

      Usuń
    2. Mam podobnie...tyle, że może nie w dziecięce czasy. Ale natomiast w świat lektur, które czytałam w latach 60/70 oraz w 70-tych i początku 80-tych / do czasu, gdy wyszłam za mąż i zaczęłam rodzic dzieci /. Wtedy czytałam najbardziej intensywnie i dobrych w sumie autorów. A tak w ogóle to jednak przedkładam literaturę XIX i XX wieczna nad tą z XXI wieku.

      Usuń
    3. Tak, ja też sięgam po książki z dzieciństwa okazjonalnie - jest to lektura, z której się wyrasta (poza nielicznymi wyjątkami), ale te z młodości, liceum i studiów, często teraz leżą na stoliku obok mojego ulubionego fotela.

      Usuń
    4. W jakiś sposób żałuję dzisiaj, że nie prowadziłam żadnej formy czytelniczego "pamiętnika". To by było ciekawe doświadczenie, bo przecież pamiętam tylko te książki, które w pozostawały w mej pamięci. Jeżeli nawet już dotknęła mnie niepamięć treści to autor i tytuł a także ogólny rys fabuły gdzieś pozostał.

      Usuń
    5. Rzeczywiście szkoda. Zapisywanie tylko tytułu przeczytanej książki to trochę za mało, żeby ją sobie po latach przypomnieć (sama się o tym przekonałam), ale gdybyś dodała kilka słów komentarza, to by powstał ciekawy pamiętnik.
      Od jakiegoś czasu prowadzę takie dość dokładne notatki i lubię do nich wracać.

      Usuń

Prześlij komentarz