Odszukał książkę, której nie czytał od trzydziestu, a może i więcej lat...

Wreszcie zrobił coś, co samego go zaskoczyło. Odszukał książkę, której nie czytał od trzydziestu, a może i więcej lat. Pamiętał, że bardzo mu się podobała w czasach, gdy wszystko było proste, a świat stał otworem. Pamiętał, że się przy niej wzruszał. Potem, przez długie lata, uznawał wzruszenie za uczucie, którego trzeba się wstydzić. Długo patrzył na okładkę. Ferenc Molnar "Chłopcy z Placu Broni". Otworzył - zatrzymał się przy tytule węgierskim A Pal utcai Fiuk. Nie wiedział, że to znaczy Chłopcy z ulicy Pawła. Nie pamiętał też treści. Pamiętał jedynie, że Nemeczek umrze. Zaczął czytać i znowu wciągnęła go historia braci Pastorów, Janosza Bocza i właśnie Nemeczka, która to historia była prawdziwą, bo mówiła o tym, że nie ma na świecie sprawiedliwości.
Grzegorz Miecugow: Przypadek. Wydawnictwo Bellona, Warszawa [2010], s. 319

Komentarze

  1. Ja też czytałam tę książkę bardzo dawno i niewiele pamiętam. Przeczytawszy ten fragment, zaczęłam się zastanawiać, czy nie sięgnąć po nią znowu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Pan Miecugow przywołał jedną z ważniejszych książek mojego dzieciństwa. I też się zastanawiam, czy nie sięgnąć po nią teraz, ale się trochę boję, że w moich wspomnieniach jest lepsza i bardziej przejmująca niż odebrałabym ją dzisiaj.

      Usuń
    2. Na pewno odbierzesz ją inaczej. Czytając, będąc równolatką Nemeczka, patrzysz na przeżycia bohatera książki nie tak samo, jak będąc w wieku jego starszej siostry, matki, czy babci. Masz za sobą bagaż doświadczeń, inną wrażliwość.
      Myślę, że raczej tu chodzi o chęć poznania siebie, kiedy było się dzieckiem; zastanowienie się, jak ja to wtedy przeżywałam. :-)

      Usuń
    3. Bardzo słuszna uwaga! :) I dotyczy nie tylko tej książki, ale praktycznie wszystkich "podróży sentymentalnych" we własną przeszłość, tych bliskich i tych dalekich. Muzyka, filmy i, oczywiście, książki z dzieciństwa i wczesnej młodości - niektóre nas wzruszają, inne bawią, są też takie, które teraz, po latach, raczej irytują. A wszystkie są świadectwem naszego dojrzewania. :)

      Usuń
  2. Paren ładnie powiedziałaś o tych podróżach sentymentalnych. Zdarzyło mi się niedawno kartkować "Plastusiowy pamiętnik" i trochę się przeraziłam, że już nie widzę tego, co mnie zachwyciło w tym ludziku z plasteliny, gdy miałam 7 lat. Dojrzewamy, ale czy przez to czegoś nie tracimy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. "Plastusiowy pamiętnik" czytany przez pierwszoklasistę może zachwycić, na pewno zda egzamin jako środek na złagodzenie stresu pierwszaka. Ale dla osoby dorosłej nie jest to dobra lektura, naiwna i trącąca myszką. Świadectwo naszego dojrzewania. I pokuszę się o odpowiedź na Twoje pytanie - tracimy, na pewno... Pewną naiwność, szczere i nieskażone spojrzenie na świat, różowe okulary... A tego zawsze trochę żal. I wiesz, jak to napisałam, to przyszedł mi do głowy cytat o kraju lat dziecinnych. W pierwszej chwili chciałam go wpisać tutaj, ale chyba zrobię z niego nowy post. Bardzo dziękuję za inspirację i pozdrawiam, życząc jednocześnie wszystkiego dobrego w rozpoczynającym się dzisiaj w nocy Nowym Roku. :)

      Usuń
  3. Dziękuję Paren za Twoje mądre słowa!

    I Tobie życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz