"Słońce świeci wszystkim"... Dzisiaj rano odeszła Monika Szwaja

Monika Szwaja (12 grudnia 1949 - 22 listopada 2015)

"Ja umiem zrobić mrówkę." Tak napisała o sobie Monika Szwaja.

Nie każdy pisarz musi marzyć o napisaniu Ulissesa... I Monika Szwaja o tym nie marzyła. Za to jej pozycja w świecie literatury kobiecej była nie do podważenia. Gdy otrzymałam dzisiaj sms od koleżanki z wiadomością o śmierci Moniki Szwai, zrobiło mi się smutno. Sięgnęłam do swoich notatek dotyczących książek w książkach, wypowiedzi pisarzy o książkach i czytaniu, wybrałam trzy...

M.: Czego oczekuje Pani po dobrej książce, myślę nie tylko o polskiej literaturze, ale i obcej?
 M.Sz.: Inteligencji, dystansu, poczucia humoru, mądrości, pięknego i żywego języka... same drobiazgi.

Taak, rzeczywiście, same drobiazgi...

Interesująca jest lista lektur, którą by stworzyła, gdyby miała na to wpływ...

M.: Jak Pani zdaniem powinna wyglądać dobra szkoła? Jakie pozycje umieściła by Pani na obowiązkowej szkolnej liście lektur?
 M.Sz.: To też pytanie na odpowiedź równą dwunastotomowej encyklopedii. Najważniejsze, żeby nauczyciele mieli dobre wykształcenie, dystans i brak kompleksów, a także szacunek i sympatię do swoich uczniów. A do szkolnych lektur zaliczyłabym - bez analizy literackiej, Boże broń - Kubusia Puchatka w przekładzie wyłącznie pani Tuwim, Alicję w krainie czarów w przekładzie Marianowicza, wiersze Brzechwy i Tuwima . Dla starszych (czyli już z analizą literacką) koniecznie Broniewskiego nierewolucyjnego, Eugeniusza Oniegina - Puszkina w przekładzie Tuwima (fragmentaryczny ale genialny), Mandelsztama i w ogóle sporo poezji, pod warunkiem, że nauczyciele nauczyliby się nie masakrować jej tak jak teraz. Z prozy koniecznie Kiplinga , oczywiście w tłumaczeniu Birkenmajera i mnóstwo innych klasyków. Dodatkowo Meissnera i Borchardta, żeby małolaty nabrały szacunku do pewnych postaw (w tym porządnej pracy). Wawrzyńca Żuławskiego z powodu oczywistych wartości. Och, dajcie mi szkołę, a ja ją urządzę!
To fragmenty wywiadu, którego Pani Szwaja udzieliła  28 maja 2004 roku Merlinowi [cały wywiad  jest  TUTAJ ]

Z okazji wydania książki Anioł w kapeluszu w roku 2013, portal Lubimy czytać poprosił Autorkę o odpowiedzi na wybrane pytania swoich czytelników...

Prowadzonemu przez panią wspólnie z kolegą wydawnictwu przyświeca dewiza: "Sol omnibus lucet" – „Słońce świeci wszystkim". Proszę wyjaśnić, co dokładnie miała pani na myśli?
Pat
 To Petroniusz miał na myśli, a ja za nim dopiero. Dla mnie jest to jedna z najpiękniejszych i najmądrzejszych myśli, jakie zostały wypowiedziane i, na szczęście, zapisane. Dewiza ta oznacza równość ludzi - dla wszystkich jednakowo świeci słońce na niebie. Dla biednych i bogatych, zdrowych i chorych, ładnych i brzydkich. Ergo: choćbyśmy byli w nieszczęściu, smutku i najczarniejszym dole (jak to się teraz mówi) - słońce świeci również dla nas.
Znam wielu ludzi, którzy swoim życiem udowadniają mądrość tego powiedzenia. Mając dla siebie niewiele życia i tego słońca - potrafią wykorzystać każdy jego okruszek.
[cały wywiad jest  TUTAJ ]

I jeszcze jeden fragment, tym razem zaczerpnięty ze strony Moniki Szwai...
Dużo w moich powieściach jest uśmiechu i śmiechu, wiele pogody i wielu dobrych, życzliwych ludzi. Podobno to źle. W Prawdziwej Literaturze nie ma happy endów. Jeden kolega, sam piszący tak właśnie radził mi przerobić Nudziarę – dorobić jej złe zakończenie. Niech to wszystko, co się tak ładnie wyklarowało, okaże się wymysłem głównej bohaterki, niech sama zje te śledzie, co je przygotowała na Wigilię. Wtedy – powiedział kolega jak najbardziej życzliwie – to będzie Prawdziwa Literatura.
Oczywiście, nic nie zmieniłam. Ja wiem, że aby zostać Artystą, nie powinno się śmiać. Życie bowiem wcale śmieszne nie jest. Moi koledzy, którzy śmiech dawkują oszczędnie, robią filmy smutne i ponure, a potem celebrują ich premiery – są Artystami. Ja nie. Ja jestem rzemieślnikiem telewizyjnym i mogę sobie być spokojnie rzemieślnikiem literackim. Chciałabym, żeby moje książki – tak jak mnie pomogły przetrwać złe chwile – pomogły znieść różne smuteczki życiowe moim Czytelniczkom. I Czytelnikom też; wiem o różnych Prawdziwych Mężczyznach w wieku od dziewiętnastu do siedemdziesięciu kilku lat, którzy Nudziarę przeczytali i teraz twierdzą, że z przyjemnością.

To może jest tak, jak w tej piosence Młynarskiego o dwóch artystach, z których jeden jest tuz i koryfeusz, a drugi umie zrobić mrówkę. Ja umiem zrobić mrówkę.

[Cały tekst "Monika o Monice" jest TUTAJ

Komentarze

  1. Zostałam totalnie zaskoczona tym co napisałaś.
    Ostatnio już nie czytałam książek Pani Moniki, ale był czas, gdy byłam jej fanką i uważałam, że płynie z nich pozytywna energia.....to były dobre książki na stany depresyjne.
    Zal!, ale cóż można uczynić, jak tylko zachować ja w ciepłej pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta wiadomość także zaskoczyła. Żal..

      Usuń
  2. Tak, mnie także smutno, od jakiegoś czasu nie czytałam już książek pani Moniki, ale byłam wierną jej czytelniczką przez długie lata, zawsze wprawiały mnie w dobry humor, czytało się lekko i z nadzieją, że wszystkie supełki się rozplączą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutno. Odbieram panią Szwaję jako osobę bardzo pozytywną, tym większy jest żal, że odeszła tak wcześnie.

      Usuń
  3. Smutna wiadomość...
    Nie jestem fanką tej literatury, przeczytałam tylko kilka książek, ale właśnie w ostatnich dniach sięgnęłam ponownie po "Zapiski stanu poważnego".
    Z wiekiem coraz bardziej potrzebuję lekkości, optymizmu i pozytywnej energii płynącej z kart powieści (nawet jeśli nie utożsamiam się z bohaterką w sensie pokoleniowym). W tych książkach to znajduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wiadomość jest smutna i zaskakująca. Ładnie to określiłaś: "lekkość, optymizm i pozytywna energia", czyli elementy w naszym codziennym życiu coraz bardziej deficytowe. Szkoda, że Monika Szwaja już nie dostarczy nam kolejnej ich dawki.

      Usuń
  4. Zmroziła mnie wczoraj ta wiadomość. No właśnie...nie każdy pisarz musi marzyć o napisaniu Ulissesa- to zdanie-klucz do książek pani Moniki. Właściwe proporcje. Bardzo lubię jej książki. Bajkowe, fakt. Ale napisane piękną polszczyzną, eleganckie powiedziałabym. Pozwalające na oddech. No nie wiem ilu z nas TAK NAPRAWDĘ na bezludną wyspę zabrałoby ze sobą Ulissesa czy Dostojewskiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To fakt..., ilu czytelników literatury z górnej półki w domowym zaciszu sięga także po czytadła (dobre, nie myślę tu o grafomanii)? Ile osób przed podróżą w jedną stronę, na przykład na bezludną wyspę, wybierze przywołanego przeze mnie Ulissesa?

      Usuń
    2. Tak, i to też trzeba podkreślić nie mówimy o grafomanii:)

      Usuń

Prześlij komentarz