Odkładam na półkę gruby tom, jak pustą fiolkę...

(TP nr 3, 20 I 1985)

RELANIUM

Od najmłodszych lat, kiedy przeżywam trudny okres i za wszelką cenę chcę się uwolnić od pogmatwanych, mrocznych, obsesyjnych myśli sięgam po środek uspokajając. Tym, czym dla innych jest relanium, dla mnie są powieści Sienkiewicza. Znane nieomal na pamięć, sentymentalno-swojskie, łatwe - zawsze potrafią zwolnić obroty wiatraka kręcącego się w mózgu. Za każdym razem wydobywam z nich inny wątek, który na parę godzin przykuwa moją uwagę.

Ponieważ trudne okresy ostatnio zdarzały się dość często, Trylogię i Krzyżaków miałam przeczytane na świeżo, postanowiłam więc wrócić do najmniej może lubianego Quo vadis. Nasz czcigodny noblista, dobrotliwy mag mojego dzieciństwa, nie zawiódł; relanium podziałało.

Tym razem na pierwszy plan wysunął się nie Petroniusz i jego gemmy, nie krwisty Chilon Chilonides, lecz obraz ginącego Rzymu. Potęgi, która jeszcze trwa i jest groźna, ale której miotanie się coraz bardziej przypomina konwulsje. Systemu, w którym zawiodła ideologia i nie fascynuje już nikogo poza granicami wielkiego imperium i nie motywuje wewnętrznie działań jego twórców. Jedynym spoiwem pozostał strach przed porażonym lękiem imperatorem, tępe posłuszeństwo pretorianów i przelotne sojusze zwaśnionych patrycjuszy, którzy bronią już tylko swoich insul i miejsca w przedsionku Palatynu.

Odkładam na półkę gruby tom, jak pustą fiolkę, i przygotowuję sobie następną. Może Ogniem i mieczem?


Ewa Szumańska: Pięć lat. [Przedruk felietonów z Tygodnika Powszechnego z lat 1982-1987], Warszawa: Niezależna Oficyna Wydawnicza 1989, s. 45

Komentarze

  1. Mam to samo. Sienkiewicz jest dla mnie lekarstwem, ale nie na stres. Czytam go zawsze, gdy mam temperaturę powyżej 38*C. Czuję się wtedy tak, jakbym przyszła z wizytą do swoich przyjaciół, bo dobrze ich znam i w którymkolwiek miejscu otworzę książkę spotykam ich i cieszę się, że jestem z nimi.
    Teraz coraz rzadziej choruję i muszę wymyślić jakiś inny sposób na przebywanie wśród nich :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie napisałaś o bohaterach Sienkiewicza! To prawda, są jak przyjaciele, których się dobrze zna i swobodnie spotyka z nimi w dowolnym miejscu i momencie ich losów. Miło jest mieć takich przyjaciół - bohaterów literackich. :)
      Dobrze, że choroby Cię omijają! :) Może pretekstem do wizyty u bohaterów Sienkiewicza mogłaby być pogoda za oknem? Zbyt ciepło lub zbyt chłodno, deszcz, mróz... nadchodzi jesienna słota, byłby pretekst do częstych spotkań... :-)

      Usuń

Prześlij komentarz