Wysokich okien nie było widać, ginęły pod książkami...

 - Dyrektor życzy sobie, byśmy przystąpili do uporządkowania zbiorów batignolskich. Ocalałe podczas wojny resztki tego księgozbioru zostały, jak panu wiadomo, naprędce skatalogowane w pierwszych latach po odzyskaniu nieodległości, by jak najszybciej udostępnić je czytelnikom. Jednak dotychczasowe ich opracowanie dalekie jest od nowoczesnych wymogów, jakie nam stawiają przepisy katalogowe. Dyrektor, porozumiawszy się z panem Błażewiczem i ze mną, zarządził skatalogowanie od nowa tych właśnie druków. Chcemy włączyć je w ciągu najbliższych lat do głównego katalogu jako wzorowo opracowane pozycje. Pomyśleliśmy więc o panu. [...]
   Tak zwana przybudówka był to stylowy budyneczek stanowiący właściwie jedną dużą salę. Na wysokości pierwszego piętra biegła dokoła ścian galeryjka, na którą prowadziły wąskie, drewniane schody. Wszystko tu było stare, łącznie z nieprzepisowymi, drewnianymi półkami, które szczelnie zapełniały całe wnętrze. Broniś nieraz porównywał magazyniera do olbrzymiego pająka, uczepionego półek kilka metrów nad podłogą. Wysokich okien nie było widać, ginęły pod książkami, które nie dopuszczały do sali dziennego światła. Środek zajmowały rzędy masywnych staroświeckich regałów, a smukłe drabiny, na których Sylwester dokonywał akrobatycznych wprost popisów zręczności, pozwalały dotrzeć do najwyżej ustawionych małych tomików, pięknie oprawionych w ciemną skórę, w świetle lamp błyskających zmatowiałym na grzbietach złotem.
  Jan Sylwester panował niepodzielnie w starym magazynie i rzadko który z bibliotekarzy zaglądał za obite blachę drzwi, rzadko też książki opuszczały drewniane półki, wzywane do czytelni. Czasem tylko jakiś profesor, historyk literatury czy badacz dziejów zapragnął przewertować zakurzone kartki pamiątkowego księgozbioru.

Halina Popławska: Cień dłuższego ramienia. Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1993, s. 17-21

[Autorka zadedykowała swoją książkę pamięci Pani Marii Milewskiej, kustosza Biblioteki Narodowej. Akcja powieści w dużej mierze toczy się w tej bibliotece, jej magazynach i pracowniach.]

Komentarze

  1. Dziękuję Ci za poszerzenie mojej wiedzy. Nie wiedziałam, co zawierają zbiory batignolskie, a dzięki Twojemu tekstowi zajrzałam do internetu i już wiem :-)
    A zasłonięte okna? Byłam kiedyś w takim antykwariacie, gdzie było dosyć ciemno. Na parapetach ustawione były stosy książek i zasłaniały światło.
    Ciekawa jestem, jak antykwariusz sobie radził, kiedy ktoś chciał kupić książkę leżącą na samym spodzie :-)
    Sprawdziłam w katalogu "mojej" biblioteki", tej książki nie ma, ale są inne tej autorki, nic nie czytałam, więc chyba się skuszę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się, czy nie dodać pod tym fragmentem informacji o zbiorach batignolskich... :-)
      Bardzo Ci dziękuję!

      O, wydobywanie potrzebnej książki z samego spodu stosiska zdarza się i mnie, a myślę, że nie tylko mnie. Ale na parapetach książek nie umieszczam, to chyba jedyne miejsca w moim mieszkaniu, gdzie nie rosną książkowe góry i pagórki. :-)

      Usuń
  2. W antykwariacie nie raz zdarzyło mi się rozwalić stosik książkowy, niestety leżą tak ciasno jedne na drugich, a przejścia są tak wąskie, że nie da rady ich ominąć. Jest to chyba wpisane w to miejsce.
    U mnie także parapety okien wolne są od książek, obawiałabym się zalania deszczówką:) Ja też nie znam tego określenia zbiorów :( a to co znajduję nic mi nie wyjaśnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację, w antykwariacie im ciaśniej, tym lepiej. :-)

      Spędzam weekend poza domem - po powrocie dodam tu jeszcze jeden fragment "Cienia dłuższego ramienia", który, mam nadzieję, trochę wyjaśni tajemnicę zbiorów batignolskich...

      Życzę Ci miłego weekendu. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz