X
Lecz nadto było cyprysowej woni
I nadto barwy, co się w różach płoni;
I chciała nas już miłość ująć zdradą. -
Było to rankiem - pomnę - pod kaskadą -
Byliśmy niczym nie strwożeni - sami -
Czytając książkę pełną łez, ze łzami.
Wtem duch mi jakiś podszepnął do ucha,
Ażebym na nią z książki przeszedł okiem, -
Była jak anioł, co myśli i słucha -
I nagle - takim przejrzystym obłokiem
Rumieniec smutny twarz jej umalował,
Że nie wiem dokąd, jak się wszystko stało;
Alem ją w usta różane całował
I czułem ją tu, na mych rękach, białą,
Sercem bijącą, brylantową w oczach.
Wtem nagle - w jasnej kaskady warkoczach
Coś pomięszało się i coś urzekło;
Wiatr na nas rzucił całe wodne piekło,
I z kwiatów spłoszył wilgotnymi mgłami. -
Odtąd jużeśmy nie czytali sami.
Juliusz Słowacki: W Szwajcarii. W: Dzieła wybrane, tom 1, Liryki i powieści poetyckie. Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 289
Lecz nadto było cyprysowej woni
I nadto barwy, co się w różach płoni;
I chciała nas już miłość ująć zdradą. -
Było to rankiem - pomnę - pod kaskadą -
Byliśmy niczym nie strwożeni - sami -
Czytając książkę pełną łez, ze łzami.
Wtem duch mi jakiś podszepnął do ucha,
Ażebym na nią z książki przeszedł okiem, -
Była jak anioł, co myśli i słucha -
I nagle - takim przejrzystym obłokiem
Rumieniec smutny twarz jej umalował,
Że nie wiem dokąd, jak się wszystko stało;
Alem ją w usta różane całował
I czułem ją tu, na mych rękach, białą,
Sercem bijącą, brylantową w oczach.
Wtem nagle - w jasnej kaskady warkoczach
Coś pomięszało się i coś urzekło;
Wiatr na nas rzucił całe wodne piekło,
I z kwiatów spłoszył wilgotnymi mgłami. -
Odtąd jużeśmy nie czytali sami.
Juliusz Słowacki: W Szwajcarii. W: Dzieła wybrane, tom 1, Liryki i powieści poetyckie. Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 289
Nie znałam tego wiersza, dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie! Pozdrawiam Cię serdecznie! :-)
UsuńJakie piękne nawiązanie do innych czytających par:
OdpowiedzUsuń"W ten dzień jużeśmy nie czytali więcej”
I ja nie znałam a to taka urocza scena, dziękuję :-)
Bardzo mi miło! :-)
UsuńI pięknie dziękuję za Twoje skojarzenie. "Boska komedia"..., za Twoim pozwoleniem dodam tę pieśń zaraz po weekendzie. :-)
Oczywiście! bardzo lubię takie gry literackie, ścieżki skojarzeń.
UsuńPrzyznam się w tajemnicy, że ta fraza kojarzyła mi się przede wszystkim z Mickiewiczem, a o "Boskiej..." jakoś nie pamiętałam. Teraz dla odmiany nie mogę znaleźć wiersza Mickiewicza, który o takim wspólnym czytaniu (z Marylą, jak mniemam) mówił. Memoria fragilis! Za to znalazłam w przedziwnej publikacji (jakieś łódzkie czasopismo z 1949 roku) zupełnie przypadkiem krótki a ciekawy esej Jastruna o tym wspólnym czytaniu Dantego. Jastruna lubię bardzo i cieszy mnie taki zbieg okoliczności. Jest na stronie 7, żebyś nie musiała czytać o przodownikach pracy, elektryfikacji wsi i strojach na upalne lato AD 1949 ;-))
http://bc.wbp.lodz.pl/Content/56957/Dziennik_Lodzki_1949_208.pdf
Miłego wypoczynku!
UsuńDziękuję, wstawiłam fragment pieśni V. :-) Spróbuję znaleźć ten wiersz Mickiewicza, ja też bardzo lubię takie podążanie za skojarzeniami, gry literackie, które rozwijają się z krótkiego cytatu...
I bardzo dziękuję za link, lubię Jastruna i z przyjemnością przeczytałam ten esej, kończący się jakże stosownie, kolejnym literackim tropem: "... i jak przez mgłę pamiętała pewien piękny wiersz niemieckiego poety o rybaku, którego wciąga w głębinę rusałka."
[Dziennik Łódzki, 31 lipca 1949, Rok V Nr 208 (1472) strona 7]
(http://bc.wbp.lodz.pl/Content/56957/Dziennik_Lodzki_1949_208.pdf)
Maria miała zapewne na myśli Heinego i jego wiersz "Die Lorelei". :-)
I tak oto jeden trop prowadzi ku następnemu i jeszcze dalej. Pięknie!
UsuńTa zabawa naprawdę wciąga. :-)
Usuń