Nad "Panem Tadeuszem"

Jan Huszcza - Nad "Panem Tadeuszem"

"... Tak nas powrócisz na Ojczyzny łono,
Tymczasem przenoś moją dusze utęsknioną..."
Książka leży na stole, nad chłopcem się schylił
Cień w płaszczu romantycznym.
                                                               I oto w tej chwili
świecą liście brzozowe zagajników częstych,
organy gdzieś w kaplicy grają nabożeństwo,
sypkie włosy oplotły bławatki i ruta,
jest w rozmowach serdecznych śpiewna, drżąca nuta -
tam zaś dalej, na lewo, na brzegu jeziora
młody strzelec z dziewczyną, spotkani przedwczoraj...
Lecz to wynik zmęczenia, lecz to już z ballady
ów bór gęsto szumiący, księżyc we mgle blady,
nie wiadomo, dlaczego tuż obok łan zżęty,
ciekawe, skąd automat?
                                               Pachną dzikie mięty,
spójrz, znowu twarz znajoma, to Maryla przecież,
a ta druga to Zosia, tylko że w zamieci,
tylko czemu surowa, ongiś raczej płocha,
widać, że gdzieś cierpiała, ślad na twarzy szlochu,
co tu robi w mundurze i w żołnierskim płaszczu,
skąd do Bartka Prusaka te armatnie jaszcze?
Dlaczego smutny Hrabia dziś bez Telimeny
i wygląda jak aktor, który schodzi ze sceny?

A tam rączki ku niebu wznosi jakieś dziecko,
obok zaś matka martwa pod butem niemieckim,
nad wiejską nocą wyżej łuna wschodzi krwawa...
Jakby odejść w tym miejscu, sny się śnią czy jawa?
Ach, dobrze, że topole tłem domowi służą,
przed jesieni wiatrami chronią i przed burzą,
że z miast krewniak Tadeusz po naukach przybył...
I że świeca dogasa, już srebrnieją szyby,
brzask muska ciemność grząską, trzeci pieje kogut.
Jest książka, stół i chłopiec. I więcej nikogo.

Okładka
Jan Huszcza: Nad "Panem Tadeuszem". W: "Wiersze o książkach". Czytelnik, Warszawa 1964, s. 58-59

Komentarze