Dożywotnia wierność najmilszej lekturze...

   Istnieją lektury, szczególnie te nader ważne, istotne, wczesne, z okresu młodości i niepowtarzalnej już potem chłonności wyobraźni, dla której wszystko prawie jest pierwsze, które pozostają na całe życie źródłem fascynacji. Dla mnie były to: Faust i Odyseja. Ale to wcale nie znaczy, że do tych wielkich fascynacji pragnie się wciąż powracać. Wystarczy świadomość, że są, istnieją nie opodal, ciągle ważne, żywe, jakiś model czy wzór służący do porównań czy ocen. Natomiast obok tamtych każdy z nas ma ulubione książki, które aczkolwiek nie są przedmiotem aż niemal kultu czy przynajmniej zachwytu, służą jednak jako lektury najmilsze, te, do których sięgamy i kiedy mamy okazję do radości, i kiedy trzeba nam uspokojenia, tak jak zażywamy środek przeciw bólowi.
   Otóż na pierwszym miejscu wśród tych najmilszych książek, do których sięgam wciąż z jednakową satysfakcją, których całe fragmenty znam na pamięć, a wiele z nich posłużyło do utworzenia czegoś w rodzaju szyfru czy gwary, czegoś, co przypomina mówienie na przykład tak zwanym wiechem, w pojęciu warszawskiego slangu, czy jakimś z dzieciństwa zapamiętanymi myślowym skrótem porozumiewawczym - umieściłem Klub Pickwicka Karola Dickensa. Wieczne źródło radości i pogody. Dożywotnia wierność tej najmilszej lekturze wraz z nieodłącznym jej składnikiem, jakimi są ryciny Phiza.

Andrzej Kuśniewicz: Moja historia literatury. Państwowy Instytut Wydawniczy 1980, s. 153

"Who are you, you rascal?" said the captain, administering several pokes to Mr. Pickwick's body with the thick stick. "What's your name?" by Phiz (Hablot K. Browne). Household Edition (1874) of Dickens's Pickwick Papers, p. 113. Engraved by Wentworth

[Rycina Phiza wraz z podpisem pochodzi ze strony victorianweb.org ]

Komentarze

  1. Wciąż nie mogę się nadziwić, w jaki sposób wpadasz na tak cudowne kawałki.Ucieszyłam się z Dickensa, u mnie wszystkie jego książki są w czołówce !!!
    I na rycinę też z przyjemnością spojrzałam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. :-) A wiesz, że jak przeczytałam ten fragment "Mojej historii literatury", to od razu pomyślałam o Tobie? :-) Rycin Phiza do Dickensa znalazłam sporo, tę wybrałam, bo wydała mi się najbardziej "wyrazista".

      Pomyślałam sobie, że może fajnie by było stworzyć swoją własną historię literatury, tak jak zrobił to Kuśniewicz. Może kiedyś się skuszę...

      Usuń
  2. A ja, wstyd się przyznać "Klubu..." nie czytałam, ale mam i to w jakiś szemrany sposób zdobyłam. I z takimi rycinami.
    Muszę w końcu przeczytać.

    Uff! Skończyłam na dzisiaj odwiedziny, ale myślałam, że od ostatniego pobytu więcej będę mieć do czytania.
    Mało mam czasu na zaglądanie na cudze blogi a za chwilę przez jakiś czas będę mieć tylko niedziele.
    Ale lubię tu zaglądać więc z pewnością z opóźnieniem, ale będę się wczytywać.

    Pozdrawiam ciepło i życzę Ci przyjemnie spędzonej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Mam ostatnio bardzo mało czasu na czytanie, a ponieważ zamieszczam tu niemal wyłącznie fragmenty z aktualnych lektur, to i wpisy pojawiają się rzadziej. Dziękuję, że "przysiadasz" w wygodnym fotelu mimo braku czasu, bardzo mnie to mobilizuje, żeby nie dać się "Fotelowi" całkiem pokryć kurzem.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i także życzę miłej niedzieli. :-)

      Usuń
  3. Przeczytawszy tytuł natychmiast pomyślałam o swojej lekturze powrotów. Taką najstarszą jest Mały książę Exuperego, a z tych późniejszych Nędznicy Hugo. Klub Pickwicka czytałam będąc na studiach, ale poza tym, że wciąż chciało mi się jeść, kiedy go czytałam niewiele więcej pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, że Ania Shirley odczuwała ten sam dyskomfort: głód, wieczny głód przy czytaniu Klubu Pickwicka. A ja... to jedna z wielkich książek, które mnie ominęły, mam poważne poczucie straty, wydaje mi się, że "wszyscy" ją znają. Mały Książę zasmuca mnie ogromnie, od lat do niego nie wracałam. A teraz, niech mnie wytłumaczy to, że komentarz pisany nocą, wyznanie: nie czytałam całości Nędzników. Fragmenty tylko. Czy zamienisz jeszcze ze mną słowo? :-) Za to czytałam Notre Dame de Paris, choć nie wiem, czy to wystarczające odkupienie.
      PS Ależ tu jest prawdziwy "książkowy" nastrój. Lubię tu wracać.

      Usuń
    2. Gosiu, czytając Twój komentarz pomyślałam od razu, tak jak Ada, o Ani Shirley. :-) Nędzników mam od jakiegoś czasu na spisie książek do powtórnego czytania, chyba czas na małą roszadę na tej liście.
      Ado, Twój PS sprawił, że słońce zaświeciło jakby jaśniej i radośniej. :-)
      Dziękuję za to, że podzieliłyście się swoimi wspomnieniami (tutaj i pod poprzednim wpisem, gdzie za chwilę wrócę do swoich lektur, tylko skrótowo, bowiem od wczoraj myślę o tym, czy nie stworzyć swojej własnej historii literatury, podobnej do tej Kuśniewicza. Może w czasie urlopu mi się uda).
      Pozdrawiam Was serdecznie!

      Usuń
  4. Ado- jeśli czytałaś Katedrę NDDP to jesteś w zupełności usprawiedliwiona. Mam szczególną słabość do tej książki, a musical powstały na jej podstawie był moim najpiękniejszym muzycznym przeżyciem, jakiego doświadczyłam kilka lat temu w oryginalnym wykonaniu (w języku Hugo). Nie wiem, jaka jest twoja ukochana książka (ale jeśli to Rozmyślania Marka Aureliusza- to też nie przeczytałam, choć już blisko, coraz bliżej, leży na półeczce. )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze lubię i dotąd cenię Hugo-poetę. Nie należy do plejady tych najbliższych sercu poetów, ale doceniam maestrię i kunszt (jak w tym wierszu, o którym Ci kiedyś wspominałam, opisującym za pośrednictwem całej palety poetyckich środków atak dżinnów-duchów na samotny dom, to taki majstersztyk utrzymany w bliskowschodniej, lewantyńskiej stylizacji, pełen dźwiękonaśladowczych słów i zestawień, na których można sobie język połamać - tak, że był idealnym ćwiczeniem egzaminacyjnym z fonetyki j. francuskiego. A przy tym ujmuje urodą poetyckiego obrazu. I jeszcze pamiętam takie mądre i wzruszające wiersze napisane po śmierci córki Leopoldine. Proszę, pochwała Hugo :-)
      Nie wiem, jaka jest moja ulubiona książka, za nic nie mogłabym podać tylko jednego tytułu! Ale "Rozmyślania" na pewno należą do ścisłej czołówki tych najważniejszych dla mnie.

      Usuń
    2. Ważne to umieć dostrzec w każdym coś dobrego:) Hugo, jako poetę znam kiepsko, bo poezja... nie będę się powtarzać. Ale w braku polskich tłumaczeń dzieł Wiktora pewnie zabiorę się także za poezję, przynajmniej podejmę próbę, albo sobie pośpiewam. Tylko wrażliwych słuchaczy uprasza się o oddalenie od komputerów...

      Usuń
  5. Paren- jeśli Twoją i Ady ulubioną książeczką z dzieciństwa jest Ania to z radością napiszę, że Ania prym wiedzie wśród bliskich memu sercu książek do dzisiaj i zawsze płaczę, jak czytam pewne jej fragmenty, choć znam je niemal na pamięć. I za Adą powtórzę, że masz dar wybierania ciekawych cytatów, które "prowokują" do skomentowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! :-)
      Ania niezmiennie należy do moich ulubionych bohaterek i ja też płaczę w pewnych momentach, mimo że dokładnie wiem, co się zdarzy... Właśnie sobie uświadomiłam, że Ania nie była jeszcze bohaterką wpisu na Fotelu, oj, muszę coś z tym zrobić! :-)

      Usuń

Prześlij komentarz