literatura artystyczna zdezerterowała...

  Nagroda [Nobla - przypisek paren] stała się anachroniczna, a to dlatego, że w kulturze nastąpiła szokowa zmiana. Gdy porównamy wpływ, jaki miały powieści Zoli, Flauberta czy France'a, u nas zaś Prusa, Reymonta, Żeromskiego; albo dramaty Ibsena, Shawa, Brechta, czy z naszej okolicy Wyspiańskiego, Zapolskiej, Witkacego - ze znaczeniem dzisiejszej ambitnej powieści, pogrążonej w rozdzielaniu włosa psychologicznego na czworo, ośmioro i więcej, w wizje intelektualne narodzone z połączenia biblioteki z neurastenią (Borges, Eco), w przyczynki do życiorysów coraz bardziej spektakularnych czy w imitacje bladych beletrystyk światowych w jeszcze bledsze prozy nadwiślańskie, musimy dojść do wniosku, że literatura artystyczna zdezerterowała i ograniczyła się do uprawiania ćwiczeń estetycznych, które zapewne nie są bez wartości, ale zwracają się do odbiorców wyspecjalizowanych, zainteresowanych tą gimnastyką mentalną. Całe to piśmiennictwo przeszło w domenę klubową, podobnie jak np. filatelistyka, która zresztą, kto wie, może nawet budzi większe namiętności i w rozleglejszych kręgach.
  Zapewne nadal wydaje się drukiem wiele książek zgoła przystępnych i wciąż szeroko czytanych, np. powieści obyczajowe, sensacyjne itp., ale i podręcznie - jest to zaiste towar na podróż i dla zabicia czasu, albo też występujący jako ciekawostka, podobnie jak szarady w gazecie. Są to lektury, nie wydarzenia, tymczasem "Nana" czy "Germinal" Zoli, czy "Przedwiośnie" Żeromskiego, czy jeszcze "Dżuma" Camusa, to były właśnie wydarzenia i kronika historyczna wymienia je na równi z wybuchem strajku 1890 roku, z procesem Dreyfussa oraz u nas - z zamachem majowym 1926 roku, z powstaniem warszawskim czy z instalacją PRL-u ("Popiół i diament").
  Nie inaczej dzieje się w innych branżach kultury...

Zygmunt Kałużyński: Zrób sobie sam Nobla. W: Zygmunt Kałużyński: Świat żelaznych szmat. [Rozdział: Kałużyński o kulturze, z tomu "Buntownik bywalec", Dom Wydawniczy ARS, 1998], Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego, Warszawa 2014, s. 113-114


Komentarze

  1. Bolesna prawda, niestety.
    Świat tak mocno opanowała komercja i bezmyślność, że dawne znaczenie literatury już chyba nie ma szans na powrót.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety... Kałużyński nie owijał swoich poglądów w delikatną materię, chroniącą czytelnika przed niewesołymi refleksjami. Pewnie dlatego zawsze z ciekawością sięgam po jego książki.

      Usuń
    2. Ja nie opuszczałam żadnego programu w telewizji z udziałem Kałużyńskiego, szczególnie wspominam ten duet Kałużyński-Raczek "Perły z lamusa". Z czytaniem gorzej bywało.

      Usuń
    3. Ja też oglądałam te programy, mam też wspólnie wydane przez obu Panów książki, jedną z autografami, które otrzymałam podczas majowego spotkania z książką kilka(-naście już, jak ten czas szybko leci...) lat temu.

      Usuń
  2. Kiedyś prowadziłam listę przeczytanych książek napisanych przez laureatów Nagrody Nobla. Zaniechałam wpisywania, bo zobaczyłam, że coraz mniej współczesnych książek napisanych przez laureatów czytam. Rozczarowują mnie...
    I jak widać, nie jestem w tym odosobniona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś. Ja też miałam plan przeczytania "wszystkich Noblistów" i spasowałam w pewnym momencie. Obecnie wolę sama dobierać sobie lektury, nie pozwalając, by ktoś (na przykład komisja noblowska, albo jakaś inna) za mnie "decydowała", co mam czytać. :-)

      Usuń
  3. I ja podzielam zdanie przedmówców i Kałużyńskiego w tej dziedzinie. Zapewne to jest powodem tak dużej przewagi klasyki wśród czytanych przeze mnie lektur. Noblistów czytuję od czasu do czasu, ale jednak najbardziej podobają mi się nobliści - klasycy, choć przyznaję, że bywają wyjątki, np. bardzo przypadł mi do gustu Baltazar i Blimunda Jose Samarago, choć nie gustuję w literaturze iberyjskiej. Ale to rozdzielanie włosa na czworo i więcej - to święta prawda, a na drugim biegunie stoją te wszystkie literaturo-podobne twory współczesnych pań tworzących literaturę na obcasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym się podpisać pod tym, co napisałaś. Sama też coraz częściej sięgam po klasykę. A na listę książek do przeczytania trafia Saramago - dziękuję. :-)

      Usuń
  4. Trudno się nie zgodzić z tym co napisał Kałużyński, jak i z wcześniejszymi wypowiedziami. I faktycznie nie dotyczy to tylko książek, że nad światem zapanowała komercja : pisać dużo i wciąż o tym samym prawie. Dlatego i ja sięgam znów po klasykę a tam jest kopalnia wartościowych pozycji, do których jeszcze nawet nie zaglądnęłam nawet.
    Tylu klasyków nie dostało Nobla, ale Nobel jak się zdążyłam zorientować też skierował na lewo......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nobel kroczy obecnie sobie znanymi ścieżkami, niestety.
      A klasyka - przebogate źródło literatury, która wytrzymała próbę czasu. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz