miasto nie jest miastem, jeśli nie ma w nim księgarni...

Główna ulica, na której się znajdowali, sprawiała miłe wrażenie nawet w nocy i wyglądała staroświecko w najlepszym znaczeniu tego słowa - jakby od stu lat ludzie dbali o tę ulicę i nie chcieli tracić niczego, co polubili. 
Hinzelmann wskazał kolejno dwie tutejsze restauracje (niemiecką i drugą, którą opisał jako "Grecką, norweską, wszystkiego po trosze i bułeczka przy każdym talerzu"), a także piekarnię i księgarnię ("Zawsze powtarzam, że miasto nie jest miastem, jeśli nie ma w nim księgarni. Może nazywać się miastem, ale bez księgarni nikogo nie nabierze"). Zwolnił przejeżdżając obok biblioteki, by Cień mógł przyjrzeć się jej bliżej. Nad drzwiami migotały stare lampy gazowe - Hinzelmann pokazał mu je z dumą.
 - Ufundował ją w latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku John Hennig, miejscowy baron drzewny. Chciał ją nzazwać Biblioteką Henniga, lecz po jego śmierci ludzie zaczęli mówić Biblioteka Lakeside i pozostanie już nią do końca swoich dni. Czyż to nie cudo? - W jego głosie pobrzmiewała duma, zupełnie jakby sam zbudował cały gmach. Budynek skojarzył się Cieniowi z zamkiem i Cień powiedział to głośno.
 - Zgadza się - przytaknął Hinzelmann. - Wieżyczki i tak dalej. Hennig chciał, żeby to tak wyglądało. Wewnątrz wciąż są stare sosnowe regały. Miriam Schultz chce wszystko wywalić i unowocześnić, ale wciągnięto je do rejestru zabytków i nic nie może na to poradzić.

Neil Gaiman: Amerykańscy bogowie. Wydawnictwo MAG, Warszawa 2007, s. 193, przełożyła Paulina Braiter

Komentarze

  1. i w ten sposób moje niby miasto nie jest miastem, bo nie ma w nim księgarni...kiedyś, gdy jeszcze nie było miastem była.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie utrzymałaby się......w dzisiejszych czasach...tamta też została zlikwidowana z powodu braku kupujących...

      Usuń
    2. Może księgarnie internetowe przyczyniły się do tego?

      Usuń
    3. To się stało ponad dwadzieścia lat temu...
      Od tamtej pory nikt nie pokusił się nawet otworzyć księgarni chociaż można było połączyć segmenty oferty handlowej.
      W mojej miejscowości chyba brak namiętnych kolekcjonerów książek.

      Usuń
    4. Nikt nie chce zaryzykować, szkoda. :-(

      Usuń
  2. Świetny kawałek... I coś w tym jest, bo nawet u mnie w Warszawie "miasto" zastanawia się teraz, jak pomóc księgarniom :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne czasy dla księgarń nastały. Na szczęście są jeszcze biblioteki. :-)

      Usuń
  3. pamiętam, jak w czasach dzieciństwa (szkoły podstawowej) lubiłam wakacje w małej miejscowości nadmorskiej Ustka, ze względu na wspaniale zaopatrzone dwie księgarnie, ileż tam było lektur z sową na okładce, a ja kupowałam je niemal na wagę wydając całe swe oszczędności. A były tak świetnie zaopatrzone, bo niewielu było kupujących. Nie wiem, czy dziś jeszcze istnieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie miłe wspomnienie, dziękuję! :-) Ja też spędzałam w Ustce wakacje, chyba trzykrotnie, możliwe, że byłyśmy tam w tym samym czasie. :-)

      Usuń
  4. Jeśli bywałaś w latach siedemdziesiątych :) to całkiem możliwe. A może wynajmowałaś pokój u mojej babci na Marynarki Polskiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to były lata siedemdziesiąte. :-) Jeździłam do Ustki z rodzicami na wczasy zakładowe.

      Usuń

Prześlij komentarz