Czasami w maju dzień się zdarza,
gdy Bóg jest dobry dla pisarza,
gdy – mówiąc krótko bez osłonek –
przy n i m
ustawia się
ogonek.
Cóż to za radość, gdy kolejka
dłuższa niż nawet do Machejka,
a panny o okrągłych biodrach
przymilnie proszą o autograf!
On dziś idolem dla nich wszystkich...
On dziś – Połomski!
Ba – Olbrychski!
Omal nie wzleci nad fotelem,
kiedy wyznaniem go zaszczycą:
"Ach, Pan jest moim wielbicielem!"
Lub
"Jestem Pana ulubienicą!"
Wtedy pomimo strasznej buzi
pisze "Uroczej pannie Zuzi..."
i taką pychą przy tym tryska
jak najważniejsze spośród stworzeń...
Chociaż przecież – intelektualista,
albo i jeszcze gorzej.
Marian Załucki: Kiermasz książek. W: Kpiny i kpinki. Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1985, s. 366
gdy Bóg jest dobry dla pisarza,
gdy – mówiąc krótko bez osłonek –
przy n i m
ustawia się
ogonek.
Cóż to za radość, gdy kolejka
dłuższa niż nawet do Machejka,
a panny o okrągłych biodrach
przymilnie proszą o autograf!
On dziś idolem dla nich wszystkich...
On dziś – Połomski!
Ba – Olbrychski!
Omal nie wzleci nad fotelem,
kiedy wyznaniem go zaszczycą:
"Ach, Pan jest moim wielbicielem!"
Lub
"Jestem Pana ulubienicą!"
Wtedy pomimo strasznej buzi
pisze "Uroczej pannie Zuzi..."
i taką pychą przy tym tryska
jak najważniejsze spośród stworzeń...
Chociaż przecież – intelektualista,
albo i jeszcze gorzej.
Marian Załucki: Kiermasz książek. W: Kpiny i kpinki. Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1985, s. 366
Lubię wiersze Załuckiego, świetnie się je czyta.
OdpowiedzUsuńA kiermasze majowe? Miło wspominam te starsze.
Chodziło się wtedy wzdłuż Al. Ujazdowskich, a tam budka, przy budce, drewniane, plastikowe, zrobione z rurek, obok stoliki, przy których siedzieli autorzy i podpisywali książki. Wykaz, gdzie i kto podpisuje, był wcześniej w gazecie i od rana ustawiały się kolejki do wybranych wydawnictw... To było w Warszawie święto.
Dziękuję Ci za przypomnienie tego wiersza :-)
Ja też lubię Załuckiego. Miał dar trafnego i dowcipnego komentowania w niewielu słowach naszych słabostek i przywar. Często wracam do tego zbiorku, z którego przepisałam "Kiermasz...".
UsuńA kiermasze? Ja znam tylko te poznańskie, najwcześniejsze w parku Kasprzaka (obecnie Wilsona), późniejsze w parku naprzeciw Teatru Wielkiego i wreszcie te ostatnie, wokół Areny. Ze smutkiem patrzyłam jak święto książki zmienia się w jarmark, dla którego książka stawała się coraz bardziej dodatkiem, tracąc rolę głównej bohaterki. Przykre to.
Tak, u nas z kiermaszami stało się to samo.... książka ginie w świecie komercji. Szkoda :-(
UsuńTak, szkoda. :-(
UsuńMoja pamięć zachowała charakterystyczny sposób recytacji? czytania? podawania? swoich utworów przez Mariana Załuckiego w "Podwieczorku przy mikrofonie". Byłam wtedy dzieckiem i nie rozumiałam wymowy tych tekstów, ale ten oryginalny głos i nazwisko zapamiętałam.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny uświadamiam sobie, że nigdy nie byłam na takim majowym kiermaszu. Właściwie nie wiem dlaczego, bo przecież książki pojawiały się w naszym domu systematycznie.
Majowe kiermasze sprzed lat miały swój klimat i dodatkowy sens - w tamtych czasach, gdy wiele książek można było kupić tylko spod lady - na kiermasz majowy zawsze przygotowywano nowości wydawnicze, nie było wiadomo, co to będzie, ale zawsze z ciekawością oglądało się ofertę na stoiskach i każdy znalazł coś dla siebie. Pamiętam też kolejki po autografy pisarzy... :-)
UsuńCały Załuski........tylko on potrafił z poważną miną recytować na jednym tonie swe pełne specyficznego inteligentnego humoru teksty - a my się śmialiśmy w głos...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=nQlNajMbDBg
Niestety nie bywałam na majowych targach już dzisiaj sama nie wiem dlaczego....
Dziękuję za uzupełnienie posta. :-)
UsuńMajowe kiermasze wspominam bardzo dobrze. To wyczekiwanie już kilka dni wcześniej, spacery między stoiskami oferującymi normalnie niedostępne tytuły i powrót z torbą pełną nowości. Prawdziwe święto książki. :-)