Chodząc po sklepie rozglądałem się za czymś do czytania...

  "Chodząc po sklepie rozglądałem się za czymś do czytania. Jest Hemingway? Jest. Poproszę "Stary człowiek i morze". Po długich poszukiwaniach wyciągnęli ładne wydanie w sztywnej okładce. Ile płacę? Three and a half. Zapłaciłem trzy i pół dolara i z osłupiałą miną wyszedłem ze sklepu, unosząc cieniutki tomik. Jeżeli książki tyle kosztują, to nie należy rokować wielkiego rozwoju czytelnictwa, wywnioskowałem. A w Polsce książki jak barszcz, nie ma tylko czasu na czytanie.
   Przyniosłem Hemingwaya do domu. Sven akurat leżał mrucząc jakieś modlitwy z książeczki do nabożeństwa.
   - Sven, znasz coś Hemingwaya?
   - Nie, przecież wiesz, ze od niedawna pracuję w kuchni.
Powiedział to całkiem poważnie. Wyraziłem więc oburzenie na cenę. 
   - Taka mała książeczka i tyle kosztuje!
   - Z czytania takich książek nic dobrego nie przyjdzie. Tylko religijne książki dają pożytek. I są tanie. Jak chcesz, to ci pożyczę.
   - Ale Sven, ja chcę czytać laureatów Nobla...
  - Nobla? Tego, co to policja nie mogła przez dwa tygodnie odnaleźć? Nie, Chris, tu, tu masz dobrą lekturę - podniósł modlitewnik - inne no good.
   - Idź do diabła!!"

Krzysztof Baranowski: Hobo. Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1965, s. 73-74

Komentarze

  1. Ja dziś jako ten podróżnik wędruję do znajomych blogów z noworocznymi życzeniami.
    Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ja także życzę Ci wszelkiej pomyślności w Nowym Roku! :-)

      Usuń

Prześlij komentarz