Bardzo lubiła pracę w księgarni Bracia Brooks...

"Bardzo lubiła pracę w księgarni Bracia Brooks, z jej charakterystycznym zapachem papieru, pomaganie klientom w wyborze książek przeznaczonych na prezenty czy odpowiadających ich zainteresowaniom i polecanie im różnych lektur, które w tym celu specjalnie oznaczała. Poza tym miała słabość do okrągłych wyplatanych dywaników oraz miękkich kanap na porysowanej drewnianej podłodze, na których klienci mogli usiąść i przeczytać połowę książki, jeśli nawet potem większość z nich odkładała ją na półkę.
- Cześć, Jasperze. Sprawdzasz znowu nasze finanse? - spytała, bo w ciągu kilku miesięcy informował ją parę razy, że sprzedaż spadła i bardzo go to niepokoi.
June zgłosiła więc nowe inicjatywy służące zwiększeniu obrotów: czytanie w księgarni fragmentów swoich książek przez pisarzy ze stanu Maine, wprowadzenie do oferty dwóch bestsellerów, stworzenie klubów trzech książek, zainstalowanie stanowiska z kawą i postawienie trzech stolików, a w dziale literatury dziecięcej czytanie książek maluchom. Dzięki wprowadzeniu tych pomysłów w życie interesy zaczęły iść lepiej, choć nie nastąpiła jakaś zasadnicza zmiana."

Mia March: Klub Filmowy Meryl Streep. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2014, s. 42-43, tłumaczenie: Bożenna Stokłosa

Komentarze

  1. Taka praca w księgarni czy bibliotece wydaje mi się świetnym pomysłem na życie, choć wyzyc pewnie z tego nie można. Ale z tym poleceniem książek przynajmniej w moim przypadku jest tak, ze ilekroć ktos usiłuje mi cos doradzać to jak kula w plot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, praca z książkami to raczej hobby. :-)
      Do książek polecanych przez innych podchodzę od jakiegoś czasu ostrożnie, wiem, że nie wszystko, co jest bardzo zachwalane, mnie się spodoba. W pierwszym okresie zaangażowania w jeden z portali książkowych bezkrytycznie podchodziłam do zamieszczanych tam recenzji i polecanek, sporo tak rekomendowanych książek nawet kupiłam; dzisiaj stoją na półkach, a ja stopniowo sięgam po nie, za każdym razem podczas czytania zadając sobie pytanie, czy jeszcze kiedyś będę chciała je przeczytać ponownie. Odpowiedź jest często (zbyt często, niestety) negatywna, a wtedy szukam dla nich nowego "domu". A książki kupuję obecnie znacznie rozważniej. :-)

      Usuń
  2. I ja początkowo bezrefleksyjnie poddawałam się zachwytom, niektórych blogerów, nie biorąc pod uwagę, że nie zdarzają się identyczne gusta, nawet, jeśli w wielu przypadkach się one pokrywają to występują rozbieżności. Też na fali tych polecanek zakupiłam kilkanaście książek. I zdarza się, że potem nudzę się czytając je. I ja jestem już ostrożniejsza i nietrafione zakupy zdarzają się rzadziej, a książki od czasu do czasu przesyłam w ramach mojej osobistej akcji- oddam w dobre ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zabiegi o znalezienie nietrafionym zakupom nowego "domu" też tak można nazwać. Bo wolę oddać niż sprzedać.
      Obawiam się, że taki etap w czytelniczym życiu przechodzi większość "nowicjuszy", czy to blogowych, czy portalowych.

      Usuń

Prześlij komentarz