Niebo jest tu, gdzie mieszka Julia...

   "Przypomniała sobie, że na obiedzie ma być Wokulski, i mimo woli wzruszyła ramionami. Galanteryjny kupiec po Rossim, którego podziwiał cały świat, wydał jej się tak śmiesznym, że po prostu ogarnęła ją litość. Gdyby Wokulski w tej chwili znalazł się u jej nóg, ona może nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak wielkim psem czytałaby tę oto skargę Romea przed Laurentym:
   "Niebo jest tu, gdzie mieszka Julia. Lada pies, kot, lada mysz marna żyje w niebie, może patrzeć na nią; tylko - Romeo nie może! Mdła mucha więcej ma mocy, więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo. Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie. Mucha ma tę wolność, ale Romeo nie ma, bo on wygnany!... O księże, złe duchy wyją, gdy w piekle usłyszą ten wyraz; maszże ty serce, ty, święty spowiednik i przyjaciel, drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem - wygnanie..."
   Westchnęła. - Kto wie, ile razy powtarza sobie te zdania wielki tułacz myśląc o niej?... I może nawet nie ma powiernika!... Wokulski mógłby być takim powiernikiem; on chyba wie, jak za nią można rozpaczać, bo on narażał dla niej życie.
   Odwróciwszy kilka kartek wstecz znowu czytała:
   "Romeo! czemuż ty jesteś Romeo? Rzuć tę nazwę albo... przysięgnij być wiernym mojej miłości, a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów...Zresztą - tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne, boś ty w istocie dla mnie nie Monteki... O, weź inną nazwę, bo czym jest nazwa?:.. To, co zwiemy różą, pod inną nazwą również by pachniało: tak i Romeo, bez nazwy Romeo, przecieżby całą swą wartość zatrzymał. Więc, Romeo - rzuć twoją nazwę, a w zamian za to, co nawet nie jest cząstką ciebie, weź mnie... ach!... całą..."
   Jakież było dziwne między nimi podobieństwo: on - Rossi, aktor, a ona - panna Łęcka. Rzuć nazwisko, rzuć swój zawód... Tak, ale cóżby wtedy zostało... Zresztą nawet księżniczka krwi mogłaby wyjść za Rossiego i świat tylko podziwiałby jej poświęcenie... "

Bolesław Prus: Lalka. Tom 2. Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2005

Komentarze

  1. O ile o Rossim pamiętałem, to Izabela czytająca "Romea i Julię" zupełnie mi jakoś umknęła, dzięki za przypomnienie, jeszcze jeden powód by przypomnieć sobie "Lalkę" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. :-) Właśnie jestem w trakcie powtórki. :-)

      Usuń
    2. Na pierwszy ogień idą "Emancypantki" bo niedawno oglądałem serialową ekranizację "Lalki" i muszę teraz trochę odczekać z książką :-)

      Usuń
    3. Fakt, ja też nie lubię czytać książki zaraz po obejrzeniu filmu. Za bardzo narzuca mi się wizja reżysera. Od serialu wolę film Hasa - moim zdaniem obsada była świetna; tak właśnie, czytając pierwszy raz "Lalkę", wyobrażałam sobie główne postaci, jak wyglądali i zagrali Beata Tyszkiewicz, Mariusz Dmochowski i Tadeusz Fijewski...
      Emancypantki tez mogłabym sobie teraz przypomnieć. :-) Wyjdzie z tego miła wczesnojesienna podróż sentymentalna z panem Prusem.

      Usuń
    4. Ber zdecydowanie bardziej niewolniczo podszedł do Prusa a scenografia chwilami może przyprawić o ból zębów, ja jednak obstawiam trójkę, Braunek, Kamas i Pawlik, zresztą i do pozostałej obsady nie ma się jak przyczepić. Inna rzecz, że serial aż się prosi o rekonstrukcję cyfrową.

      Usuń
    5. Tak, rekonstrukcja cyfrowa jest bardzo potrzebna.
      A co do obsady - bardzo dobrze, że mamy odmienne wyobrażenia postaci. Tak jest znacznie ciekawiej. I na tym, moim zdaniem, polega między innymi siła klasyki: że na podstawie narracji i zawartych w niej sugestii autora czytelnik jest w stanie stworzyć sobie wszechstronny obraz bohaterów, bowiem dostaje sporo ponad informację, że "ona jest piękna, a on przystojny". :-)

      Usuń

Prześlij komentarz