- Powiedz, jakie jeszcze słowo poza strachem kojarzy Ci się z dzieciństwem?
- ...Występy.
- Ooooo!
- Tak, to były chwile prawdziwego szczęścia. Pierwsze to było czytanie. Ja nauczyłem się czytać, gdy miałem pięć lat. Jak poszedłem do szkoły, już umiałem płynnie czytać. Dużo czasu spędzałem u babci Anieli, mamy mojej mamy. Bardzo mnie kochała. To ona nauczyła mnie czytać. Do zerówki chodziłem w Rędzinach, gdzie mieszkała babcia. W tej zerówce zacząłem czytać, że tak się wyrażę, publicznie.
- Publicznie?
- No, tak trochę (śmiech).Pamiętam, jak w zerówce pani sadzała mnie na takim małym krzesełeczku, dzieci zbierały się wokół mnie, a ja tym dzieciom czytałem bajki. To były chyba moje pierwsze, nieświadome próby aktorstwa, bo starałem się zmieniać głos, interpretować tekst. Dzieci mnie słuchały w takiej cudownej ciszy, a ja czułem się wtedy tak strasznie dla nich ważny. Uwielbiałem to robić. Pani też była przeszczęśliwa, bo miała chwilę oddechu, mogła wyjść na papierosa czy coś.
- Mały aktor?
- Wtedy pewnie sobie tego nie uświadamiałem, że... miałem coś, co sprawiało, że łatwo mi było być kimś innym. Czytałem i od razu tak mi to jakoś wychodziło... prawdziwie. Potem, już na studiach zrozumiałem, że aktorstwo to nie jest coś, czego się można ot, tak nauczyć. To jest dar, z którym człowiek się rodzi. Można to oczywiście spaskudzić, zmarnować, rozmienić na drobne albo oszlifować. Jednak, żeby coś z tym zrobić, trzeba najpierw to mieć, czuć w sobie.
- Ty właśnie to czułeś, czytając?
- Pamiętam takie kioski z kratą z drutu. Potrafiłem się tak złapać tej karty, tak ją mocno trzymać, dopóki babcia mi nie kupiła książeczki. To były takie małe książeczki z serii "Poczytaj mi mamo". Gdy była w kiosku nowa książeczka, to darłem się i musiałem dostać tę książeczkę. Chociaż nam się nie przelewało. A potem już czytałem te książki, które były w domu, czyli dla młodzieży albo dla dorosłych. U nas w domu dużo było książek. Pamiętam serię przygód Tomka Alfreda Szklarskiego. Kończyłem i zaczynałem od początku.
Artur Barciś, Marzanna Graff: Rozmowa bez retuszu. Wydawnictwo M, Kraków 2011, s. 13-14
"To były takie małe książeczki z serii "Poczytaj mi mamo"...
Chyba wszyscy pamiętamy tę serię. Oto przykład:
Maria Konopnicka: Stefek Burczymucha
Ilustracje: Jerzy Flisak
"Nasza Księgarnia", Warszawa 1966
Wydanie VIII
Komentarze
Prześlij komentarz