Co czytali sobie, kiedy byli mali? Jerzy Bralczyk (1)

Okładka
Czy bez książek i kontaktu ze słowem bylibyśmy tym, kim jesteśmy? Jak ważne są pierwsze lektury w kształtowaniu człowieka od dzieciństwa? A co bywa czasem ważniejsze niż czytanie?*

Na te pytania próbują odpowiedzieć Ewa Świerżewska i Jarosław Mikołajewski wraz ze swoimi rozmówcami w książce "Co czytali sobie, kiedy byli mali?".

Oto fragment rozmowy z Jerzym Bralczykiem:

Czy robiła na Panu wrażenie książka jako przedmiot?
Bardzo. Do dziś pamiętam na przykład książkę w kształcie misia. Była dość długa i miała nawet uszy misia.

Pamięta Pan tytuł?
Nie, bo nie miała okładki. Pamiętam fragmenty:

   Miś Czuchrajek, zmęczon srodze,
   zasnął sobie na podłodze.

   Już godzinę śpi ten leń -
   czy chce przespać cały dzień?

   Lalkę Zuzię już to nudzi,
   więc go łechcąc piórkiem, budzi...

Tu nie pamiętam dwóch wersów, ale potem było najlepsze:

   Zna już misia od dni stu,
   nie wiedziała, że to gbur,

   który za ten żarcik Zuzi,
   zepsuł urok słodkiej buzi.

   Dał kuksańca, potem dwa,
   i już Zuzia cała w łzach.

Potem miś chciał przeprosić Zuzię. Kiedy już do niej podchodził, to spotkała go niespodzianka:

   To nie Zuzia, to jest Alma,
   która mieszka pośród gór,
   które wiodą z sobą spór.

I to była cała książka, bo było w niej więcej ilustracji niż tekstu. Miała mięsiste kartki no i ten ciekawy sam w sobie kształt misia.

Ale to chyba nie była ulubiona książka?
A skąd! Ulubiona, której uczyłem się również na pamięć, była książka Stefana i Franciszki Themersonów "Pan Tom buduje dom". To była gruba, ale nieduża książeczka, miałem ją przez całe lata, a potem gdzieś znikła. Na każdej stronie były krótkie fragmenty, takie jak ten:


   - Jestem Łebski Tom,
   chcę zbudować dom.

   - A jaki to dom ma być?

   - Hm... zwyczajny sobie dom,
   Do mieszkania, i do spania,
   tak jak inne domy są...



Themerson na długo pozostał moim absolutnie ukochanym autorem, i jest nim pewnie do dziś. Nie tylko "Pan Tom...", lecz również "Przygody Pędrka Wyrzutka", drukowane w "Świecie Młodych" w odcinkach, w 1956 roku. Miałem wtedy lat dziewięć, zbierałem i czytałem, i uważam, że "Przygody Pędrka Wyrzutka" są lepsze od "Alicji w Krainie Czarów". Są w tej książce fragmenty niezwykłe, zwłaszcza definicja tego, kim się jest. Pamięta Pan?

Pamiętam.
Ale i tak przypomnę, co mówił Wielbłąd Ach Aha Oho: Ja jestem Cały Świat minus Cały-Świat-oprócz-mnie. Oto co jestem!


* Ten fragment pochodzi z notki z ostatniej strony okładki


"Co czytali sobie, kiedy byli mali?" Rozmawiali: Ewa Świerżewska i Jarosław Mikołajewski. Agora SA, Warszawa 2014, s. 14-17

Komentarze

  1. Muszę koniecznie poszukać tej książki! Słuchałam audycji "Z najwyższej półki" z jednym z autorów. Cudownie opowiadał o wywiadach, które przeprowadzał, o książkach dzieciństwa. Wróciły wspomnienia z mojego dzieciństwa. W Radiowej Jedynce Janusz Weiss w niedzielne popołudnia prowadzi audycję na temat lektur naszego dzieciństwa, zapraszając wielu znakomitych gości. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo polecam tę książkę. :-) Tej audycji z udziałem autora nie słuchałam, ale rozmowy Janusza Weissa "Ene due like fake..." mam wpisane w rytm niedzielnego popołudnia. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz