... tak niewiele teraz takich wierszy, że jak się znajdą, to doprawdy warte są i czasu, i atłasu

Okładka
[...] Od jednej sławnej kobiety przechodzę do drugiej, która do sławy płynie - do poetki. Chcę mówić o Marii Konopnickiej. Nazwisko to zyskuje sobie coraz większe uznanie, i zupełnie słusznie. Narzekamy ciągle wszyscy, i narzekamy nie bez powodu, na upadek w poezji. Mówimy, że nie ma wielkich imion, wielkich natchnień i odpowiedniej podstawy duchowej dla poezji w społeczeństwie. Dlaczego tak jest? czy to upadek, czy inny zwrot ducha, który szuka sobie dróg nowych - przesądzać ni rozstrzygać nie chcę; to tylko pewna, że na tym polu poetycznym, które obecnie jest wielkim, szarym ugorem, chodzi jeszcze w mroku kilka postaci i sieje kwiaty. Czasem głos Kornela Ujejskiego zbudzi 
Henryk Sienkiewicz (1846-1916)
drzemiące echo dawnych szerokich natchnień, czasem Asnyka, a w ostatnich czasach razem z nimi "chodzi po łące" Maria Konopnicka. Nazwisko poetki byłoby daleko głośniejsze, gdyby jakiś księgarz zebrał rozproszone w pismach periodycznych jej utwory i ułożył je w osobną książkę. Wówczas głos jej przemówiłby silniej i jednolite w całości wzbudził wrażenie. Szkoda, że się to już nie stało, bo tak niewiele teraz takich wierszy, że jak się znajdą, to doprawdy warte są i czasu, i atłasu. Nie zapomnę nigdy, jakie wrażenie wywarł, na jaką śliczną, echową a dawno niesłyszaną nutę zagrał mi wiersz Konopnickiej, który w numerze "Tygodnika Illustrowanego" doszedł mnie w głuchej pustynie kalifornijskiej w górach Santa Ana. Drzewa, które szumiały wówczas naokoło mnie, szumiały mi, gdym czytał, jak polskie sosny. Tytułu wiersza, o którym pisałem zresztą w Listach z podróży, nie pamiętam już, ale zaczynał się on od słów:

Otoczyły mnie wkoło moje równie senne
Pasmem jednakiem;
Ale ja sobie lecę w krainy odmienne,
Umiem być ptakiem.

Henryk Sienkiewicz: Mieszaniny literacko-artystyczne <1879-1881>. PIW, Warszawa 1950, s. 46-47. "Dzieła", tom L, wydanie zbiorowe pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego

Pan Sienkiewicz nie pamiętał tytułu wiersza, odnalazłam go zatem. To fragment wiersza "W górach. Przygrywka", w zbiorku: Poezye. Serya pierwsza. (Wydawnictwo Gebethner i Wolff, Warszawa 1888)

W GÓRACH.
I.
Przygrywka.

Maria Konopnicka (1842-1910)
Wkoło mnie otoczyły moje równie senne,
Pasmem jednakiem.
Ale ja sobie lecę w krainy odmienne, —
Umiem być ptakiem.
Błękitna przestrzeń mruga, zaprasza do siebie,
Skrzydeł nie nuży...
Pędzim sobie we trójkę: ja, obłok na niebie,
I listek róży. —
Listek najpierwszy upadł na wioskowym kopcu
Cudzej granicy,
Jak rzucone słóweczko drogiemu mi chłopcu
Mdłej obietnicy...
A obłok powiał dalej... pod słonko się stroi
W biel i we złoto,
Aż u chaty ostatniej, co w kraju mym stoi,
Zadrżał tęsknotą...
Wiatr szarpnął go za szatę, rozrzucił mu włosy,
Toż łzami leci
Na łączkę, gdzie pod gruszą siedzi dziaduś bosy
I kupka dzieci...
Nie chce odlecieć dalej! Z tej mgły urodzony,
Z oparów rzeki,
Gdzież mu zwiedzać świat obcy, inne jakieś strony
I kraj daleki?
Więc sama lecę... sama, choć serce mnie boli
I smutno wróży...
Czemuż nie chciał obłoczek podzielić mej doli,
Ni listek róży?
Z obłoczka jabym sobie wieczorem pod głowę
Zwiła posłanie;
A z listka zasię róży — toć czary gotowe
Na zakochanie.
Lecz sina dal pociąga, i wabi, i nęci,
Jak cud nieznany...
Ej! ujrzę raz na oczy insze sianożęci
Insze kurhany!
Ej! posłyszę ja przecież, jakto ludzie gwarzą
Obcym mi gwarem...
I wypatrzę miesiączek, z jaką wstaje twarzą
Nad cudzym jarem...
I dowiem się raz wreszcie, gdzie tęcza podziewa
Wstążek swych końce?
I jakie tam piosenki o zmroku rozbrzmiewa
Echo mdlejące.
U nas w wiosce znam wszystko... wszystkiegom już syta,
Aż do znudzenia...
Codzień zza tego wzgórza słońce rankiem świta,
Nic się nie zmienia.
Wiem, gdzie rosną dziewanny, a gdzie niezabudki
W przydrożnym rowie;
Wiem, gdzie szary słowiczek zwił domek malutki
W naszej dąbrowie;
Wiem, gdzie ojciec łan orze, gdzie matka wybiela
Cieniutkie płótna;
Wiem, jak w święto wieczorem grzmi wiejska kapela,
Jak fletnia smutna...
Lasek, cmentarz, kościołek, starego plebana,
Znam już z pamięci...
Tęskno mi! — ej, pociąga dal sina, nieznana,
Wabi i nęci!

Tekst wiersza pochodzi z Wikiźródeł

Komentarze

  1. Piękny wiersz znalazłaś. Mój kontakt z poezją i nowelami Marii Konopnickiej datuje się na lata 60-te ubiegłego stulecia. Z pewnością "Sierotkę Marysię..." czytałam pod koniec lat 50-tych jako dziecko. Jak to się czytało, a dzisiaj czy ktoś już ją czyta?
    Szkoda, że nikt nie pokusi się wydać jej utworów kompleksowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ja też kojarzę Marię Konopnicką niemal wyłącznie z utworami dla dzieci. Z wierszykami, "jagodami", "Sierotką Marysią", którą wspominasz, z Pimpusiem Sadełko, a poza tym z kilkoma nowelami i to właściwie wszystko. A Sienkiewicz tak ładnie napisał o niej jako poetce, że nabrałam ochoty, by odłożyć "Mieszaniny..." i poszukać wierszy Konopnickiej. :-)

      Usuń
    2. A ja polecam nowele Konopnickiej. "Nasza szkapa" i "Panna Florentyna" to piękne, wzruszające utwory, które trochę się zestarzały, ale warto je czytać. Szkoda, że czytelnicy tak rzadko po nie sięgają.
      "Od jednej sławnej kobiety przechodzę do drugiej, która do sławy płynie - do poetki". Ciekawa jestem, o jakiej sławnej kobiecie pisał wcześniej Sienkiewicz. Może o Orzeszkowej? :)

      Usuń
    3. "Naszą szkapę" powtarzałam sobie niedawno, przy okazji akcji "Lato z polską klasyką", ale "Panny Florentyny" nie znam, poszukam. Dziękuję. :-)
      Tą sławną kobietą jest Modrzejewska, której Sienkiewicz poświęcił sporo miejsca w swoim felietonie niejako "pośrednio", bowiem opowieść dotyczy jej portretu malowanego przez Ajdukiewicza. O występach Modrzejewskiej obszerniej napisał we wcześniejszym felietonie (II - w tym samym zbiorze "Mieszanin..."). A portret Modrzejewskiej został ciekawie opisany przez Sienkiewicza i chyba przygotuję na jego temat osobny post. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz