Obcowanie z wierszami przyjaciela

Okładka
"Iwaszkiewicz ofiarował nam Warkocz jesieni. Czytałem cały ranek, każdy wiersz kilka razy, z wielkim wzruszeniem. Plejady były już drukowane parę lat temu w czasopiśmie, wyciąłem je i mam dotąd w swoich papierach. Przez długi czas melodia tego pięknego wiersza odzywała się w pamięci, często w niepodziewanych momentach, i teraz powitała mnie na wstępie Warkocza jesieni, znajoma i zawsze świeża. Jest jeszcze coś, co mnie z tym wierszem wiąże - Plejady, te same (."jak winne grono"), którym przed wiekami powierzała smutek samotnej nocy Safona. Gdzież indziej mają się spotkać poeci, jeśli nie wśród gwiazd?
Obcowanie z wierszami przyjaciela jest czymś zupełnie innym niż lektura poety, z którym by nas nie łączyło tyle osobistych przeżyć w ciągu tylu lat.
Okładka
Te wiersze są piękne, doskonałe w swej formie, odkrywcze w słowach i obrazach, ale jest w nich coś, co ma najwyższą wartość - głos człowieka bliskiego, który mówi o sobie, o swoim życiu, zwierza się tak, jak się to nigdy nie zdarza w naszych spotkaniach, w rozmowach, zaśmieconych dniem bieżącym, czasem tylko przemknie się jakieś słowo, a tu jest ono otwarte i wymowne.
Bolesne. Iwaszkiewicz mówi często o śmierci, o końcu, patrzy w świat, jakby go już opuszczał, wzbiera w nim żal i tęsknota za tym, co wkrótce porzuci, wszystkie te posępne myśli, jakie nasuwa arytmetyka ludzkich dni, każdy to nosi w sobie, nie każdy o tym mówi, niejeden nawet nie potrafi tym nigdy myśleć, ale tu odzywa się to w słowie jedynym, pełnym jak dojrzały kłos, i to właśnie mnie tak przejmuje i boli. Po kilka razy na dzień obracam w rękach ten wątły tomik, otwieram i znów czytam, i znów..."

Jan Parandowski: "Luźne kartki", kartka datowana na styczeń 1956. Ossolineum 1965, s. 120-121


Jarosław Iwaszkiewicz (1894-1980)

Komentarze

  1. Niesamocite, że już w 1956, na 25 lat przed swoją śmiercią Iwaszkiewicz zaczął się żegnać ze śmiercią... U Piotra Mitznera przeczytałam uwagę, że Iwaszkiewicz jest poetą, który toposowi przygotowania na śmierć, poświęcił większość życia i doprowadził do perfekcji. Poza tym pokazuje na przykładach, jak Iwaszkiewicz potrafił błahe zdarzenia z żcyia codzeinnego przekuwać na poezję. Np. wiadomo, że często z żoną chodzili na spacery nocne po swojej posiadłości podglądać gwiazdy: plejady gwiazd. Jego talent był wielki. Tematy rodziły się z... niczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Iwaszkiewicz umiał pięknie ubrać swoje myśli i emocje w słowa. Tematem mogło być wszystko, sprawy ważne i te całkiem błahe.
      A ja mam teraz zaplanowane "spotkanie" z nim i jego żoną - na przeczytanie czekają już ich listy z lat 1922-26. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz