Herbert George Wells: "Wehikuł czasu"

Okładka
"Z maczugą w jednej ręce, drugą prowadząc Weenę przeszedłem więc z tej galerii do innej, jeszcze większej, która na pierwszy rzut oka przypominała mi kaplicę wojskową obwieszoną postrzępionymi sztandarami. Zorientowałem się jednak, że szare poszarpane łachmany, które zwisały z jednej i z drugiej strony galerii, są butwiejącymi szczątkami książek. Od dawna to wszystko gniło, rozłaziło się, rozsypywało i nie znać było już na tym żadnych śladów druku. Lecz tu i ówdzie spaczone okładki i popękane okucia metalowe dość wymownie opowiadały dzieje tego przybytku. Gdybym był literatem, moralizowałbym może na temat marności wszelkich ambicji; lecz w danych okolicz­nościach uderzył mnie tylko z gwałtowną mocą ogrom zmarnowanej pracy, o jakiej świadczyła ciemna otchłań butwiejącego papieru. Muszę przyznać, że w owym czasie myślałem głównie o “Spekulacjach filozoficznych" i o moich własnych siedemnastu pracach z optyki fizycznej."

Herbert George Wells: "Wehikuł czasu". Mediasat Group 2005, 125 s.

Komentarze

  1. Smutne to i przerażające, ale ja sam pewnie u siebie w bibliotece znalazłbym książki, do których nikt nie zajrzał od kilkudziesięciu lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Wizja biblioteki u Wellsa jest przygnębiająca. Czytając, lubię widzieć "oczami wyobraźni" opisane sceny, ale tu aż strach sobie te butwiejące, gnijące książki wyobrazić.
      W mojej bibliotece też jest sporo takich książek, do których nikt nigdy nie zajrzał. Czasami się na nie natykam i przykro mi, że stoją takie zapomniane i nie potrzebne nikomu...

      Usuń
  2. Brrr... Mam nadzieję, że ta wizja się nigdy nie sprawdzi. =/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także! Ale wiesz, jakoś jestem spokojna, że taki los żadnej znanej mi bibliotece nie grozi. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz