Eliza Orzeszkowa: "Nad Niemnem"

Okładka

"Pracownia młodego pana domu w Osowcach była pięknym pokojem z oknami dającymi tyle i takiego światła, ile i jakiego wymaga praca malarska. Mnóstwo w nim znajdowało się rzeczy różnych: sztalugi z rozpiętym i białą firanką osłoniętym płótnem, stosy tek, rysunków, szkiców, marmurowe i gipsowe posążki, popiersia, grupy, kawałki spłowiałych makat i staroświeckich materii, kilka oryginalnych kanapek do siedzenia lub do leżenia urządzonych, kilkanaście pięknych roślin w kosztownych wazonach – wszystko to z pozorną niedbałością rozstawione i rozrzucone; na koniec, w jednym z rogów pokoju śliczna szafka świecąca zza szkła różnobarwną oprawą paruset książek. Były to raczej książeczki niż książki: małe, ozdobne, lekkie. Panowały w nich poezja i powieść, jedna i druga w specjalnym i prawie wyłącznym gatunku: trochę tylko poetów polskich, zresztą zmysłowy Musset, tu i ówdzie Wiktor Hugo, wiele rozpaczliwego Byrona, sercowy Shelley, uperfumowany Feuillet, pesymista Leopardi, najniespodzianiej spotykające się z tym poetą – myślicielem bajki starego Dumasa i awantury bezmyślnej Braddon; jeszcze coś z dzisiejszych ulubieńców francuskiej arystokracji: Claretiego, Craven etc., etc. "

Eliza Orzeszkowa: "Nad Niemnem". Zielona Sowa 2008, 352 s.

Komentarze

  1. Lubię "Nad Niemnem" i zawsze, gdy poruszam kwestię lektur szkolnych, zastanawiam się, dlaczego klasykę polską docenia się dopiero wtedy, gdy się "dorośnie" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. :-) Jak czytałam to, co napisałaś, to przypomniała mi się niedawno czytana recenzja w BiblioNETce, odnalazłam ją, zaczyna się tak: "Wahałam się, co zacząć czytać, czy "Przedwiośnie" Żeromskiego, czy "Nad Niemnem" Orzeszkowej. Tata powiedział mi, żebym zaczęła od najnudniejszej książki, czyli od powieści Orzeszkowej. Zaczęłam ją czytać, jednak w miarę upływu czasu coraz bardziej mnie wciągała, tak, że drugą połowę książki przeczytałam w jedną noc. [...]" (cały tekst jest tu). Myślę, że już słowo "lektura" (zwłaszcza ta szkolna) działa zniechęcająco na niektórych potencjalnych czytelników, bo kojarzy się z przymusem. :-)

      Usuń
  2. Wiesz, a ja myślę, że większość czytelników czytając książkę nie przenosi się się w świat autora i nie widzi go jego oczami. Brakuje im współczesnej techniki, dzisiejszego języka, sposobu myślenia... wszystko było inne, czasem bardzo nowatorskie, jak na tamte czasy ... ale to trzeba dostrzec :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też prawda. Klasyka prezentuje inny świat, nieco staromodny, niekiedy wręcz trącący myszką... Ale myślę, że dobrze jest się przenieść od czasu do czasu do świata bez komputerów, pinów, kodów dostępu... :-)

      Usuń
  3. Eh .. DominiQue poczeka do 3 klasy LO ! Na pewno jej nie przeczyta .. D strasznie nie lubi lektur :D

    Klasyk klasykiem ale tylko jak czytam sama z siebie


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie lubiłam czytać lektur, gdy byłam w szkole. Teraz wiele z nich doceniam, gdy czytam je dlatego, że chcę, a nie dlatego, że muszę. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz