Carol Shields: "Kronika ryta w kamieniu"

Okładka

"W rok po jej wyjeździe robił generalne porządki w saloniku, trzepał i wietrzył dywan, odkurzał fotele – i na dnie jej koszyka z przyborami do szycia znalazł cztery małe książeczki. Romanse, tak je chyba nazywano, kobiece książki w miękkich kartonowych oprawach. Dziewięć pensów każda, cena była wybita na tylnej okładce. Biblioteka Dziewięciopensowa. Nie miał pewności, skąd te książki wzięła, ale domyślał się, że kupiła od starego Żyda domokrążcy i potem czytała po kryjomu, jakby on mógł jej pożałować takiej drobnej przyjemności. 

Zaczął czytać te książki w zimowe wieczory. Lepsze to było niż wpatrywanie się w zegar. Słuchanie tego tykania. Albo nadstawianie ucha, kiedy następny sopel spadnie na dach. W saloniku zainstalował jakiś czas temu mały piecyk na drewno, żeby odpędzał chłód, na który tak zawsze narzekała jego żona. Czytał powoli, bo prawdę mówiąc, w życiu nie przeczytał całej książki, od deski do deski. Sprawiało mu przyjemność, że potrafi odcyfrować większość słów. Z uwagą przewracał kartkę za kartką. „Walka o serce” pióra Laury Jean Libby, „Czego złoto nie kupi” niejakiej pani Alexander, „Na łaskę świata” Florence Warden i „Jane Eyre” Charlotte Brontë. 

Tę ostatnią książkę lubił najbardziej. "

Carol Shields: "Kronika ryta w kamieniu". Świat Książki, Warszawa 1998, 304 s., tłum. Krzysztof Zarzecki

Komentarze

  1. Książka ta dostała Nagrodę Pulitzera 1995 i słusznie, z przyjemnością ją przeczytałam, ale ma różne oceny, fakt...
    Cieszy mnie też to, że w koszyku była "Jane Eyre" Charlotte Brontë.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to laureatka Nagrody Pulitzera i tak trafiłam na nią, przeglądając listę nagrodzonych "Pulitzerem" książek. Wiesz, wydaje mi się, że różne oceny jakiejś książki to dobre zjawisko - bo to znaczy, że książka ma w sobie to "coś", co jednemu się podoba, a komuś innemu - nie. :-)
      Z tych książek w koszyku znam tylko "Jane Eyre", może kiedyś sięgnę i po pozostałe? :-)

      Usuń

Prześlij komentarz