Antonina Domańska: "Paziowie króla Zygmunta" (1) i "Orland szalony"

Okładka
"Bona skinęła z lekka głową i uśmiechnęła się do signory Arcamone ze wzgardliwą litością. Gdy jednak minęły wirydarzyk, przystanęła, coś sobie jakby przypominając, i rzekła do ochmistrzyni:
- Zechciejcie poprosić królewnę, by się połączyła z nami i przeszła do nowych ogrodów, gdzie zasiądziemy z robotą
i słuchać będziemy zajmującej lektury.
Stara dama zawróciła się skwapliwie i pobiegła, o ile jej nogi starczyły, do wirydarza.
- Przychodzę z zaproszeniem od najmiłościwszej pani na robótkę i czytanie w nowym ogrodzie - wyrecytowała urzędowym tonem, bez cienia uprzejmości.
Dziewczynka skrzywiła się nieznacznie i spojrzała pytająco na niańkę.
- Proszę pójść ze mną, najmiłościwsza pani czeka.
[...]
Budowniczy, odebrawszy pewne wskazówki i zanotowawszy sobie życzenia królowej, oddalił się; król pozostał z całym towarzystwem.
- Wybrałyście się wasze miłoście, jak widzę, z robótkami do ogrodu na pogawędkę. Gdzież dziatki? Czy w sadzie?
- Bellina kaszle, a Zygmunta lękam się wypuszczać z komnaty, powietrze za ostre.
- Pieścisz je wasza miłość nad miarę; ciepło, sucho, powietrze zdrowe; ja bym radził nawet Zosieńkę wynosić na parę godzin na słońce, a starsi śmiało po całych dniach bawić się mogą z Jadwisią przy Szczepanowej.
- Obawiam się...
- Pomnijcie, królowo moja, że nie ino włoska, ale i pełna wigoru polsko-litewska krew płynie w żyłach naszego potomstwa. Nie wygrzewać przy piecu, nie chronić od lada powiewu; zdrowe córy chcę mieć i syna dzielnego, a nie panięta z morskiej piany!
- Jutro nie omieszkam spełnić wolę waszej miłości; dziś zda mi się już za późno.
- Zapewne. Aa... księgi na stole! Jejmość panna Beltrani przeczyta nam coś pięknego. Zasiądźmy i słuchajmy.
- Na czymżeśmy to stanęli? - spytała Bona.
- Czytałam wczoraj, jako Rugier zwyciężył Eryfilę dziewięsiłkę i szedł do pałacu Alcyny - odpowiedziała Laura.
- Ariosto? - spytał król.
- Tak jest, proszę waszej królewskiej mości, „Orland szalony".
- A Jadwisią rozumie do tyla włoską mowę?
- Przysłuchuję się ciekawie i rozumiem bez mała, najmiłościwszy ojcze - odpowiedziała dziewczynka, całując króla w rękę.
- Zacznijcie, proszę, słuchamy.
Laura szukała chwilę po strofach oczami i tak zaczęła:
Zbiwszy bohatyr z konia sprośną białogłowę
Dobył miecza...
- To już było... - przerwała czytanie królowa. Mrucząc półgłosem, lektorka przebiegła parę strof i czytała dalej:

Sama tylko Alcyna wszystkich zaś pięknością
Przechodzi jako słońce gwiazdy swą jasnością
Stan tak piękny i tak ma dobrze pomierzony,
Jaki tylko zmaluje malarz nauczony;
U długiej i na węzły powiązanej kosy
Lśniły się, jako złoto, jej żółtawe włosy.
Róże się wychowane w sabejskich ogrodach
Z fiołkami rozeszły po gładkich jagodach;
Z gładzonych alabastrów ma wyniosłe czoło,
Którem po wszystkich stronach obraca wesoło
Pode dwiema cienkimi czarnemi łukami
Są dwie oczy, ale je lepiej zwać gwiazdami.
Oczy pełne litości, samy w się ubrane,
W których skrzydlata Miłość gniazdo ma usłane.
I widać prawie dobrze, kiedy z nich wychodzi
I łuk ciągnie, i w serce widomie ugodzi.
Twarz dzieli nos tak piękny -  wolę was nie bawić,
Że sama zazdrość nie wie, gdzie by go poprawić.
Pod nim wdzięczne w niemniejszej zostawując chwale
Są usta, w przyrodzone ubrane korale;
W nie dwa rzędy wybranych pereł...

Morisco!... Dio mio... sono morta!... - przeraźliwy pisk Lukrecji Caldorry przerwał czytanie..."

Okładka

Antonina Domańska: "Paziowie króla Zygmunta". Czytelnik, Warszawa 1960, s. 35-39

Komentarze

  1. Wymiękam :-) i oczywiście dziękuję :-) "Paziowie" byli prezentem do mojej mamy :-) i jeszcze ten "Orland" tyle się namęczyłem żeby go dostać a teraz stoi na półce jak wyrzut sumienia :-) - ale Piotr Kochanowski pokonał mnie - przyznaję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę. :-)
      Wiesz, ja też nie dałam rady Orlandowi. I na razie raczej nie dostanie drugiej szansy, chyba że "wespół w zespół" postawimy sobie takie zadanie, w towarzystwie zawsze przyjemniej...
      Pozdrowienia dla Twojej Mamy. :-)

      Usuń
    2. Mama chyba nawet nie pamięta o tym :-) bo książki zawsze były moim ulubionym prezentem, chociaż "Paziowie ... " za bardzo nie przypasowali mi :-). Ja tam się nie poddaję tak łatwo ale w kolejce mam jeszcze "Jerozolimę wyzwoloną" i nie wiem co gorsze :-)

      Usuń
    3. Selekcja negatywna..., niełatwy wybór. :-)

      Usuń

Prześlij komentarz