Sarah Addison Allen: "Królowa Słodyczy" (1)

Okładka
"Odwróciła się, oszołomiona... I potknęła się o książkę leżącą na podłodze. Spojrzała na nią i westchnęła. Właściwie to było do przewidzenia. Czy to jej się podobało, czy nie, książki pojawiały się zawsze, gdy ich potrzebowała. Przestała czytać tak wiele, odkąd poznała Jake'a. I przez te pięć lat, odkąd się do niego przeprowadziła, książki zjawiały się coraz rzadziej. A kiedy już to następowało, udawała, że ich nie zauważa. No bo jak to wyjaśnić? Książki, które pojawiają się ni z tego, ni z owego? Bała się, że Jake weźmie ją za wariatkę.

Dokładnie pamiętała, kiedy spotkało ją to po raz pierwszy. Wychowywała się jako jedynaczka, na farmie pradziadków, z dala od miasta, więc się ciągle nudziła. A gdy przeczytała już wszystkie książki, zrobiło się jeszcze gorzej. Pewnego dnia, gdy miała dwanaście lat i spacerowała nad strumieniem pod lasem na skraju posiadłości, znudzona i rozdrażniona, nagle ujrzała książkę opartą o pień wierzby.
Podeszła i podniosła ją z ziemi. książka była tak nowa, że gdy ją otworzyła, jej grzbiet zatrzeszczał. Był to podręcznik sztuczek karcianych, niezwykłych rzeczy, jakie mogła zrobić z talią kart z szuflady, którą jej prababcia raz w tygodniu grała w kanastę.
Zawołała: "Jest tam kto?". Nikt nie odpowiedział. Pomyślała, że nie zrobi nic złego, jeśli przejrzy książkę, więc usiadła pod drzewem nad strumieniem i czytała, dopóki nie zrobiło się ciemno. Chciała zabrać książkę ze sobą, gdy zawołała ją prababcia, ale wiedziała, że nie powinna. Właściciel książki na pewno by jej szukał. Więc niechętnie zostawiła ją pod drzewem i pobiegła do domu, starając się zapamiętać wszystko, co przeczytała.

Po kolacji wyjęła karty z kuchennej szuflady i poszła do swojego pokoju, by wypróbować sztuczki. Starała się, ale bez rysunków z książki nic jej nie wychodziło. Westchnęła i zebrała rozłożone na podłodze karty.  Wstała i właśnie wtedy zobaczyła książkę - tę samą, którą zostawiła nad strumieniem - leżącą na nocnej szafce.
Potem przez jakiś czas sądziła, że pradziadkowie robią jej niespodzianki.  Znajdowała książki na łóżku, w szafie, w ulubionych zakątkach na terenie gospodarstwa. I zawsze były to książki, których potrzebowała. Samouczki gier lub powieści przygodowe, gdy się nudziła. Książki o dorastaniu, gdy stała się starsza. Ale gdy pradziadkowie zaczęli ją wypytywać o książki i skąd miała pieniądze, by je kupić,  zrozumiała, że to nie oni robią jej prezenty.

Następnego dnia znalazła pod poduszką poradnik, jak zbudować zmyślny schowek. Dokładnie tego potrzebowała - jakiegoś sposobu na ukrywanie książek.

Od tej pory pogodziła się z sytuacją. Książki ją lubiły. Książki chciały się nią opiekować."


Sarah Addison Allen: "Królowa Słodyczy" Świat Książki, Warszawa 2010, s. 37-38, tłum. Maciejka Mazan

Komentarze