James Clavell: "Gai-jin" i "Morderstwo przy Rue Morgue"


Okładka

"Struan czytał, lampa naftowa na stole obok łóżka dawała wystarczająco dużo światła, drzwi do jej pokoju stały otworem. Leżał w wygodnym łóżku i był całkowicie pochłonięty akcją. Jedwabna nocna koszula podkreślała kolor jego oczu, ale twarz miał nadal bladą i wychudłą, bez śladu poprzedniej siły. Na stoliku przy łóżku znajdował się wywar nasenny, fajka, tytoń, zapałki i woda zaprawiona odrobiną whisky.
- To dobre dla ciebie, Malcolmie - mówił Babcott. - To najlepsze lekarstwo na noc, jakie może być. Jeśli jest rozcieńczona. Lepsze niż te wywary.
- Bez tego nie śpię przez całą noc i czuję się obrzydliwie.
- Już siedemnaście dni od wypadku, Malcolmie, czas przestać. Naprawdę przestać, nie jest dobrze polegać na lekarstwie nasennym. Najlepiej zupełnie z niego zrezygnujmy.
- Próbowałem wcześniej i nie skutkowało. Przestanę za dzień czy dwa...
Zaciągnięto na noc zasłony, pokój był przytulny, tykanie ozdobnego szwajcarskiego zegara uspokajało. Dochodziła prawie pierwsza w nocy, a książkę "Morderstwo przy Rue Morgue" pożyczył mu rano Dmitri.
Okładka
- Sądzę, że ci się spodoba, Malc - oznajmił. - To nowela detektywistyczna, a Edgar Allan Poe jest jednym z naszych najlepszych pisarzy... przepraszam, był, umarł w tysiąc osiemset czterdziestym dziewiątym, rok po gorączce złota. Mam zbiór jego wierszy i książek, gdyby ta ci się spodobała.
- Dziękuję, jesteś bardzo miły. To dobrze, że wpadasz tak często. Ale dlaczego jesteś taki posępny, Dmitri?
- Otrzymałem złe wiadomości z domu. Moja rodzina... to wszystko jest złe, Malc, wszystko się poplątało. Kuzyni, bracia, wujowie po obu stronach. Do diabła, to dla ciebie nieciekawe. Posłuchaj, mam masę innych książek, w gruncie rzeczy całą bibliotekę.
- Proszę cię, mów dalej o swojej rodzinie – poprosił."

James Clavell: "Gai-jin". vis-à-vis Etiuda, Kraków 2009, s. 257-258, tłum. Grażyna Grygiel, Witold Nowakowski, Piotr Staniewski

Komentarze