Nie tak, wszystko nie tak!

Powieść Joyce Carol Oates "Moja siostra, moja miłość" dostałam w prezencie świątecznym. To bardzo dobra książka. I bardzo trudna lektura. 

Dla kogoś, kto patrzy z boku, wszystko jest w porządku, dobrze sytuowana rodzina z dwojgiem udanych dzieci; pewnie, starszy chłopiec ma problemy ze zdrowiem i trochę utyka w wyniku urazu, którego doznał na sali gimnastycznej, ale młodsza dziewczynka jest uzdolnioną łyżwiarką, mamusia zajmuje się troskliwie dziećmi, tatuś ciężko pracuje, pnąc się po szczeblach drabiny korporacyjnej. Dziecięce sukcesy na lodzie malutkiej Bliss sprawiają, że rodzina cieszy się coraz większą popularnością w gronie im podobnych sąsiadów. Tak to wygląda, gdy się patrzy z boku... Idylla?
Wcale nie. 
Mamusia i tatuś, nazywani tak ironicznie przez narratora opowieści, obecnie 19-letniego Skylera, zajmują się wyłącznie sobą i swoją grą pozorów, tatuś znika na całe dnie, a nawet tygodnie, ukrywając pod pretekstem służbowych wyjazdów swoje coraz liczniejsze "przygody", a gdy wreszcie wpada do domu, to oczekuje od swoich nad życie kochanych dzieci, żeby były dokładnie takie, jakimi je sobie wymarzył, jest zwyczajnym prostakiem i arogantem; mamusia bezwzględnie wykorzystuje swoją córeczkę do zdobycia "należnej jej" pozycji towarzyskiej, robiąc z 4-letniego dziecka pacjentkę psychiatrów, psychoanalityków, specjalistów od spraw zdrowia nieletnich sportowców, serwując jej zestawy hormonów i leków przeciwbólowych a na występy i okazje towarzyskie modny makijaż. Mała jest przekonana, że jeżeli nie będzie wystarczająco pracowita, lub jeśli, o zgrozo!, przewróci się w czasie pokazu, to nie tylko mamusia, ale nikt nie będzie jej więcej kochał. Synek - przewrażliwiony, ślamazarny, a na dodatek kaleka (synusiu, pamiętaj, żeby nie utykać, bo się ludzie będą na ciebie patrzeć...) rośnie w przeświadczeniu, że był kiedyś "małym mężczyzną mamusi", nie wie, dlaczego już nie jest i sporo by zrobił, żeby znowu zasłużyć sobie na mamusi miłość i uwagę.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się dalej losy rodziny, gdyby nie tragiczne zdarzenie, 6-letnia Bliss zostaje zabita, domniemany sprawca popełnia samobójstwo w celi, a rodzina rozpada się do końca. Oboje dorośli, mamusia i tatuś, bez reszty i każde z osobna zajmują się swoim życiem, umieszczając swojego syna w coraz to innych szkołach i placówkach leczniczych. Mamusia próbuje odcinać kupony od tragedii, robiąc karierę medialną, skrzętnie grając na emocjach i współczuciu widzów i czytelników, tatuś znika z okolicy, całkowicie separuje się od syna, a jedynym, co go łączy z mamusią jest dbałość o to, by prawda o okolicznościach śmierci dziewczynki nigdy nie wyszła na jaw. Czy rzeczywiście była to prawda? Jaki wpływ na rozwój psychiczny i emocjonalny Skylera miały warunki, w których przyszło mu żyć i dorastać?

Ciekawym, choć wcale nie ułatwiającym lektury zabiegiem stylistycznym jest narracja opowieści, niespójna i chaotyczna relacja Skylera, uzupełniana coraz bardziej rozbudowanymi przypisami (bo Skyler wierzy, że sam jest tylko przypisem do życia swojej rodziny). Opowiadanie jest tak sugestywne, że już po kilkudziesięciu stronach zaczęłam szukać w Internecie informacji o wydarzeniach, o których opowiada książka. I znalazłam. Zdarzenie sprzed kilkunastu lat, kiedy zostaje zabita 6-letnia JonBenet Ramsey, uczestniczka i laureatka konkursów piękności dla dzieci. Działo się to wprawdzie w Ameryce, ale czyż i u nas nie można zauważyć narastającego trendu do celebrowania życia i do sięgania wyżej niż się może i powinno, czy to samemu, czy poprzez swoje dzieci,  których zadaniem jest zrealizowanie niespełnionych marzeń swoich mamuś i tatusiów...

Joyce Carol Oates: "Moja siostra, moja miłość: intymna historia Skylera Rampike'a." Rebis, Poznań 2009, 613 s., tłum. Katarzyna Karłowska

Komentarze

  1. Czytałam powieść "Oni", która zrobiła na mnie duże wrażenie. Do nowszych powieści tej autorki jakoś mnie nie ciągnie, wyjątkiem jest właśnie "Moja siostra, moja miłość", którą koniecznie chcę przeczytać. Dzięki Twojej inspirującej recenzji wiem, że muszę to zrobić koniecznie!
    Bardzo się cieszę, że założyłaś blog i życzę Ci, żeby sprawiał Ci wiele radości.
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lirael, dziękuję Ci. :-)
    Wiesz, w tym, że założyłam blog, masz swój niemały udział. :-) Chciałabym sobie tu odnotowywać książki, które przeczytałam a czasami także kilka słów o tych, które mnie w jakiś sposób poruszyły. Pozytywnie i negatywnie też, choć mam nadzieję na to, że tych negatywnych wrażeń będzie znacznie mniej.

    Ciekawa jestem, jak odbierzesz "Moją siostrę, moją miłość"; ja na przyszły rok planuję jeszcze "Opowieść wdowy", już czeka na półce.

    Życzę Ci wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Moja siostra, moja miłość" była jedną z najlepszych moich lektur roku 2010. Inne książki Oates pasują mi mniej, lub bardziej, ale nigdy nei schodzi o na poniżej pewnego poziomu.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, Izo. :-) Dla mnie jest to jedna z najlepszych książek roku kolejnego, 2011. Ciekawa jestem teraz "Opowieści wdowy", która już czeka. Podejrzewam, że będzie mniej drastyczna, ale równie poruszająca.
    Życzę Ci wielu ciekawych książek w tym roku i pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz