Na dobry początek - z Babunią o książkach i czytaniu

Koniec roku, tak jak jego początek, to dobry moment na rozpoczęcie czegoś nowego.  Ten pierwszy post będzie dotyczył książki, która w dobiegającym końca roku 2011 zrobiła na mnie spore wrażenie. 

Czytając mamy do czynienia z dwoma aspektami - stroną językową i przesłaniem książki.
"Babunia" Frédérique Deghelt, bo to tą książką chciałabym rozpocząć mojego bloga, nie jest pod względem językowym wybitna, ale jej przesłanie mnie urzekło. 

Lubię książki o książkach, o czytaniu, zawsze zwracam uwagę na fragmenty opisujące domowe księgozbiory, antykwariaty i księgarnie..., a także pojedyncze, z jakiegoś powodu ciekawe egzemplarze,  także wtedy, gdy książki i ich czytanie nie są w książce najważniejsze.

Tu są. 

Babunia – prosta góralka, której jedyną lekturą jest Biblia... 
Czy naprawdę? Tak, ale jest to Biblia specjalna, Biblia – okładka, a w środku zmieniające się treści, setki książek, tysiące stron... 


Czytanie było w jej środowisku próżniactwem. Bogaci czytali, bo nie potrafili spożytkować swoich dziesięciu palców, a poza tym nie musieli pracować rękami! Tak mówiło się w jej rodzinie i w rodzinie dziadka ze strony ojca. Czytanie było domeną leniwych intelektualistów, którzy mieli szczęście i nie musieli harować, żeby zarobić na życie. W miarę jak Babunia czerpała przyjemność, dokonując nowych odkryć, to, co znajdowała w książkach sprawiało, że nie miała ochoty o nich opowiadać. Czuła, że staje się kimś innym, tą osobą, która teraz mówiła do Jade. Im głębiej zanurzała się w książki, tym silniejsze było uczucie, że zdradza swoje środowisko. 
[s. 32] 


Nigdy nie zdołam wyrazić, jak wiele zawdzięczam książkom, które pozwoliły mi żyć ponad moim stanem... 
[s. 129] 


- Od bardzo dawna dużo czytam. Jestem zapaloną czytelniczką, zakochaną w książkach. Można to tak ująć. Książki były moimi kochankami i to z nimi zdradzałam twojego dziadka, który nigdy, w czasie całego naszego wspólnego życia, nie dowiedział się o tym. 
[s. 30] 


- Po pewnym czasie zdobyłam się na odwagę i czytałam w obecności innych, ale ukrywałam książki w skórzanej okładce Biblii. Ileż dzieł zupełnie niekatolickich pochłonęłam pod nosem wszystkich! – dodała chytrze. 
[s. 33] 


Ach te powieści! Te diabelskie zdania, które człowieka unoszą i już nie opuszczają! Kiedy lektura mnie porywała, czułam potrzebę zachowania słów, potrzebę przepisania ich do zeszytu, jakbym szła śladami ulubionych pisarzy. Postanowiłam zapisywać je w zeszycie, w którym zapisuję wydatki, rejestrze, do którego z pewnością nikt nie zajrzy. Nie mogłam trzymać książek, więc zachowywałam ich okruchy. [...] Teraz, gdy przeglądam ten zeszyt z cytatami, wierszami, wycinkami ze wszystkich dzieł, które mi się podobały, to tak jakby moje wyśnione życie toczyło się właśnie tam, uwięzione pośród stron. Nie mogę go czytać, żeby nie uronić łzy. To moje życie, opowiedziane przez największych pisarzy świata. To książka jedyna w swoim rodzaju, najcenniejsza, jaką posiadam. Stąpałam po słowach podszeptywanych mi przez niebo, w którym mieszka moja miłość do pisarzy. 
[s. 48] 


Kiedy czytam nie mam już wieku, na pewien czas wchodzę w życie postaci, poślubiam, odchodzę, także zdradzam, albo się mylę. Kiedy byłam młoda i zdarzało mi się czytać epopeję, starzałam się z bohaterami, razem z nimi konfrontowałam się z brzydkimi aspektami życia. Dziś z nimi cofam czas, młodnieję, lecz wzbogacona o doświadczenia, zauważam ukryte niebezpieczeństwa, znam pułapki, do których wiodą. Niegdyś czułam, że żyję mniej niż te postaci, których losy śledziłam z taką pasją. [...] Przez kilka dni moje życie nie było już takie samo... 
[s. 117] 



I jeszcze jeden fragment, tu ostatni...: 

- Myślę, że nie przywykłam rozmawiać o powieściach, które mi się podobały. Może czytanie wypełniało mnie wewnętrznym śpiewem. Nie byłam tak wykształcona, żeby dyskutować o książkach. Samotność służyła mi za parawan. Książki mnie karmiły, lecz jak miałabym o nich mówić? Moje życie góralki wypełniały rozmowy, a życie czytelniczki – milczenie. Żyłam w równowadze, nie sądzi pan? 
[s. 253] 


Wszystkie cytaty pochodzą z książki Frédérique Deghelt: "Babunia". Świat Książki, Warszawa 2011, 270 s., tłum. Magdalena Krzyżosiak

[Przytoczone fragmenty zamieściłam wcześniej w mojej czytatce w BiblioNETce]

Komentarze